Wzrost cen akcji miał bezpośrednie przełożenie na bardzo dobre wyniki funduszy w mniejszym bądź większym stopniu inwestujących na giełdzie. Ale również inne fundusze mogą uznać ubiegły rok za udany.
Spośród tych działających na polskim rynku (w sumie 174) tylko siedem nie odnotowało zysków. Gorzej było natomiast z osiągnięciem wyników przekraczających benchmarki (czyli wskaźniki służące do porównań, tak skonstruowane, by odzwierciedlały sposób inwestowania danej grupy funduszy). Okazuje się, że mimo dobrej koniunktury na giełdzie fundusze lokujące środki w akcje średnio wypracowały gorsze wyniki, niż wyniósł wzrost wartości przyjętych przez nas wzorców. Lepiej poradziły sobie fundusze inwestujące bezpiecznie. W każdym badanym okresie (3, 6, 12 i 36 miesięcy) udało się im wypracować wynik lepszy od wzorca.
Kolejny raz potwierdziła się też zasada, że benchmarki łatwiej pokonać w długim okresie, gdy na rynku dominuje tendencja rosnąca. Dużo gorzej jest z ograniczaniem strat w czasie bessy, co pokazuje zestawienie inwestycji trzyletnich.
Już w połowie ubiegłego roku fundusze mogły pochwalić się dwucyfrowymi stopami zwrotu, ale nie miało to większego wpływu na wzrost zainteresowania ze strony klientów. I tak jest praktycznie do dziś. Owszem, saldo wpłat i umorzeń jednostek jest teraz dodatnie, ale do rekordów z 2007 roku jeszcze dużo brakuje. W całym ubiegłym roku bilans wpłat i umorzeń był taki, jaki w czasie hossy notowano w ciągu miesiąca.
Taka sytuacja powinna być dla rynku korzystna. Lepszy jest bowiem powolny, ale stabilny przyrost nowych środków niż gwałtowny szturm kupujących, bo wtedy wzrost napędzany jest sztucznie.