Wysokie zyski, mało klientów

W ostatnich miesiącach fundusze inwestycyjne notują bardzo dobre wyniki, ale klienci, zrażeni wcześniejszymi stratami, wciąż trzymają się z dala

Aktualizacja: 21.01.2010 15:20 Publikacja: 21.01.2010 04:00

Wysokie zyski, mało klientów

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Wzrost cen akcji miał bezpośrednie przełożenie na bardzo dobre wyniki funduszy w mniejszym bądź większym stopniu inwestujących na giełdzie. Ale również inne fundusze mogą uznać ubiegły rok za udany.

Spośród tych działających na polskim rynku (w sumie 174) tylko siedem nie odnotowało zysków. Gorzej było natomiast z osiągnięciem wyników przekraczających benchmarki (czyli wskaźniki służące do porównań, tak skonstruowane, by odzwierciedlały sposób inwestowania danej grupy funduszy). Okazuje się, że mimo dobrej koniunktury na giełdzie fundusze lokujące środki w akcje średnio wypracowały gorsze wyniki, niż wyniósł wzrost wartości przyjętych przez nas wzorców. Lepiej poradziły sobie fundusze inwestujące bezpiecznie. W każdym badanym okresie (3, 6, 12 i 36 miesięcy) udało się im wypracować wynik lepszy od wzorca.

Kolejny raz potwierdziła się też zasada, że benchmarki łatwiej pokonać w długim okresie, gdy na rynku dominuje tendencja rosnąca. Dużo gorzej jest z ograniczaniem strat w czasie bessy, co pokazuje zestawienie inwestycji trzyletnich.

Już w połowie ubiegłego roku fundusze mogły pochwalić się dwucyfrowymi stopami zwrotu, ale nie miało to większego wpływu na wzrost zainteresowania ze strony klientów. I tak jest praktycznie do dziś. Owszem, saldo wpłat i umorzeń jednostek jest teraz dodatnie, ale do rekordów z 2007 roku jeszcze dużo brakuje. W całym ubiegłym roku bilans wpłat i umorzeń był taki, jaki w czasie hossy notowano w ciągu miesiąca.

Taka sytuacja powinna być dla rynku korzystna. Lepszy jest bowiem powolny, ale stabilny przyrost nowych środków niż gwałtowny szturm kupujących, bo wtedy wzrost napędzany jest sztucznie.

Warto zwrócić też uwagę, że poza nielicznymi wyjątkami fundusze nie promowały swoich produktów. Niewykluczone, że z powodu kryzysu towarzystwa mają mocno ograniczone środki na dużą kampanię reklamową. Wstrzemięźliwość trudno bowiem wytłumaczyć brakiem wiary zarządzających w trwałość trendu wzrostowego, bo przeświadczenie, że poprawa jest stała, okazuje się dość powszechne.

Oby nie powtórzył się scenariusz z 2007 r., kiedy to kampanie promocyjne zaczęły napędzać klientów do funduszy wtedy, gdy cena jednostek była już bardzo wysoka. Skończyło się to dotkliwymi stratami. Inwestorzy do tej pory nie mogą się z nich otrząsnąć.

[ramka]Piotr Zagała, zarządzający Idea TFI

Obecnie sytuacja na rynkach jest taka, że można wybrać dobrze rokujące spółki. Trudno co prawda znaleźć akcje skrajnie niedowartościowane, ale też nie można powiedzieć, że są zbyt drogie. Podwyższone wskaźniki wyceny mają uzasadnienie wtedy, gdy krótkoterminowe stopy procentowe są na niskim poziomie. Gospodarka wchodzi w cykliczne ożywienie, co sprzyjać będzie poprawie wyników przedsiębiorstw. Perspektywy dla rynku akcji są więc dobre. Na rynkach rozwiniętych nie wróży to dobrze obligacjom. Inaczej jest w Polsce. Poprawa koniunktury i zmniejszenie deficytu budżetowego mogą ograniczyć podaż obligacji Skarbu Państwa. Jednocześnie zwiększony apetyt na ryzyko może zachęcić zagranicznych inwestorów do wchodzenia na nasz rynek. Paradoksalnie więc w okresie podwyżek stop procentowych rentowność długoterminowych obligacji może spaść (spadek rentowności to wzrost kursu). Rok 2010 może więc być dobry dla posiadaczy akcji i obligacji. Pewnie nie tak dobry jak 2009 r., ale można liczyć na dwucyfrowe stopy zwrotu.

w.i.[/ramka]

[ramka]Krzysztof Samotij, prezes zarządu Arka BZ WBK TFI

Miniony rok w porównaniu z 2008 r. okazał się nadspodziewanie dobry dla funduszy inwestycyjnych zarówno pod względem wzrostu wartości jednostek uczestnictwa, jak i salda wpłat oraz umorzeń jednostek. Ale klienci wciąż nie napływają masowo do funduszy. Moim zdaniem przyczyną są obawy związane z sytuacją gospodarczą i szok spowodowany wcześniejszymi głębokimi spadkami na giełdzie. Wiele wskazuje na to, że kryzys się kończy, ale ludzie nie są tego pewni. Przeciętny Kowalski, który przekonał się, że inwestowanie w akcje jest ryzykowne, nadal wybiera bezpieczniejsze formy lokowania pieniędzy, zwłaszcza że w ubiegłym roku były one bardziej promowane. Aktywność podmiotów sprzedających fundusze to drugi czynnik, który poza koniunkturą ma decydujący wpływ na klientów. Dystrybutorzy, którzy w drugim półroczu promowali fundusze, odnotowali dużo większy napływ nowych środków. Sądzę, że w tym roku sytuacja się poprawi. Dzięki lepszej koniunkturze i nasileniu działalności reklamowej w połączeniu z bardzo dobrymi wynikami klienci powrócą do funduszy.

c.a.[/ramka]

[ramka]Rafał Janczyk, szef zespołu zarządzających portfelami akcji Aviva Investors

Ponadprzeciętne wyniki naszych funduszy akcyjnych w 2009 r. są wynikiem tego, że już na początku roku założyliśmy wzrost indeksów na warszawskiej giełdzie. Z naszych obserwacji wynika, że w długim terminie dobre wyniki uzyskują fundusze konsekwentnie realizujące przyjętą politykę. W naszej działalności inwestycyjnej stosujemy głównie analizę fundamentalną. Bazujemy na relatywnie krótkich, dwu- – trzyletnich prognozach wyników finansowych i nakładamy na to proste wskaźniki waluacyjne. Bardzo ważna jest również nasza subiektywna ocena zarządów spółek. W tym roku pozostajemy optymistami, choć zakładamy znacznie niższą skalę wzrostu niż w roku ubiegłym. W naszej strategii jeszcze ściślej będziemy stosować podejście selekcyjne, bo nawet spółki działające w tej samej branży przynoszą zróżnicowane stopy zwrotu.

w. i.[/ramka]

[b][link=http://www.rp.pl/temat/181776.html]Czytaj więcej o funduszach[/link][/b]

Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy