Ostatnie trzy lata to fatalny okres dla inwestorów giełdowych. Ich straty – mierzone wartością WIG – wyniosły średnio 25,4 proc. Ale niektórym wyparował prawie cały zainwestowany kapitał.
Przed trzema laty na giełdzie było 259 firm. Dziś zaledwie 13 proc. z nich jest notowanych po kursie wyższym niż wtedy. W tym gronie zdecydowanie wyróżnia się ukraińska spółka spożywcza Astarta. Kto nie wystraszył się bessy i trzymał jej akcje do dziś, zarobił ponad 190 proc. Warto dodać, że firma ta należy do nielicznych, które pozwoliły nieźle zarobić i w całości odrobić straty z ostatniej bessy; przy okazji został ustanowiony nowy rekord jej notowań.
[srodtytul]Tylko nielicznym się udało[/srodtytul]
W okresie dekoniunktury stosunkowo dobrze powinny wypadać spółki z branży energetycznej. I tak się stało. Na akcjach PEP i Kogeneracji można było zarobić odpowiednio 96 i 85 proc. Nie ma się co temu dziwić. Ta ostatnia w ubiegłym roku wypracowała największy zysk w swojej historii. Wśród największych firm najlepiej się zaprezentował czeski koncern energetyczny CEZ.
Bessie oparło się również kilka spółek z branży budowlanej, takich jak: Mostostal Warszawa, Płock, Elektrobudowa, oraz handlowej, np. LPP, Eurocash. Ale zdecydowana większość akcji potaniała. Strategia systematycznego inwestowania pozwoliła nieco zredukować straty. Z tym że moment rozpoczynania inwestycji nie był dobry; teraz już wiemy, że ceny akcji były wysokie, bo jeszcze trwała hossa (zakończyła się za kilka miesięcy). W związku z tym uśredniona cena zakupu też nie była zbyt atrakcyjna.