Było to uwieńczenie aprecjacji, która rozpoczęła się jeszcze pod koniec lutego. Coraz mocniejszy złoty to m.in. efekt zmniejszania się obaw o wpływ kryzysu w Grecji na inne gospodarki, dobrych fundamentów polskiej gospodarki, a także oczekiwań na podwyżki stóp procentowych.

Rosnący w siłę złoty zaalarmował jednak niektórych członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy wyrazili obawy, że taki obrót sprawy zaszkodzi eksporterom.

– Trzeba być ostrożnym przy rozważaniu podwyżek stóp procentowych  – stwierdził nawet zaliczany do największych jastrzębi prof. Jan Winiecki. Ich wypowiedzi plus realizacja zysków przez część inwestorów doprowadziły do osłabienia kursu złotego pod koniec tygodnia. Dilerzy oczekiwali bowiem dotąd zaostrzenia polityki pieniężnej przez RPP w drugiej połowie roku.

Dodatkowo inwestorów zaniepokoiły sygnały dotyczące możliwej interwencji banku centralnego na rynku walutowym. Przedstawiciele NBP mówili, że są do tego technicznie przygotowani. Ekonomiści oceniają, że polska waluta dalej będzie się umacniać, ale nie od razu. Choć część dilerów sądzi, że w marcu złoty będzie testował jeszcze poziom 3,85 euro/złoty, to analitycy ankietowani przez Bloomberg oceniają, że na koniec drugiego kwartału za euro płacić będziemy już 3,92 zł. Średnia prognoz wskazuje, że do końca roku złoty może się umocnić do poziomu 3,79 euro/złoty. Za aprecjacją przemawia rekordowy napływ inwestycji portfelowych.