Niektórzy eksperci zalecają jednak, by zamiast wydawać pieniądze na kolejne zabawki, rozpieszczać zwierzaki lepszej jakości karmą. Wiele tańszych produktów może ponoć prowadzić do kłopotów ze zdrowiem. O kondycję zdrowotną zwierzaka Amerykanie mogą też zadbać, kupując zaprezentowane na tegorocznych targach Global Pet Expo specjalne wdzianko, które można podgrzać w mikrofali lub ochłodzić w lodówce, przynosząc ulgę pupilowi np. cierpiącemu na artretyzm. Koszt? 25 – 60 dol.
[srodtytul]Futrzak u ortodonty[/srodtytul]
Dynamicznie w USA rozwija się też rynek zwierzęcej opieki zdrowotnej. Leczenie weterynaryjne pospolitych chorób to ok. 300 – 400 dol., ale w poważniejszych przypadkach rachunek może przekroczyć i 4 tys. dol. (ok. 13,5 tys. zł). W sumie, według szacunków firm ubezpieczeniowych, na weterynarzy Amerykanie wydają ponad 12 mld dol. rocznie.
Bardzo szybko rozwija się więc rynek zwierzęcych ubezpieczeń zdrowotnych. W 2008 r. szacowany był na 272 mln dol., w 2009 r. wzrósł do 332 mln, a pod koniec tego roku najwięksi ubezpieczyciele mają nadzieję zebrać 400 mln dol.
– Coraz więcej właścicieli zwierząt jest gotowych wydawać coraz więcej na opiekę nad swoimi pupilkami. Mniej więcej 5 proc. pracodawców, w tym takie firmy, jak eBay, Office Depot czy Hilton Hotels, oferują już grupowe programy ubezpieczeń zdrowotnych dla zwierząt dla pracowników – zauważa analityk finansowy Ray Martin cytowany przez CBS News. – Polisa pokrywa cenę zdjęć rentgenowskich, operacji chirurgicznych, testów laboratoryjnych i rutynowych wizyt – dodaje. Koszt? Za podstawowy plan trzeba zapłacić 10 – 30 dol. miesięcznie. Zdaniem Martina jego wykupywanie jest jednak nieopłacalne. Radzi, by zamiast tego odkładać pieniądze na leczenie psa, gdy ten jest jeszcze młody, a gdy się zestarzeje, zdecydować, czy chce się wydać te oszczędności na leczenie, czy "pozwolić naturze robić swoje".
Takie podejście jest jednak sprzeczne ze sposobem myślenia wielu Amerykanów, którzy zwierzęta traktują jak członków rodziny. Coraz częściej wydają więc pieniądze nie tylko na ratowanie ich życia, ale też np. na leczenie ortodontyczne. Właśnie tak! Psy z wadą zgryzu coraz częściej mają więc zakładany aparat stały (dzięki temu, gdy warczą, wyglądają jak typowy amerykański nastolatek).