Powodem jest niezdolność Węgrów do obniżenia deficytu budżetowego do 3 proc PKB. Zabrakło niewiele - o,3 pkt procentowego. — Bez tego nie jest możliwy jakikolwiek postęp w zmniejszaniu długu publicznego. Węgry, to kraj głęboko zadłużony. I mamy nadzieję,że osiągnięcie uzgodnionych celów na rok 2011 będzie możliwe. Przy tym nie chodzi nam o cięcie wydatków na oślep, tylko zmniejszanie finansowania tam, gdzie może się to odbyć bez szkody dla perspektyw wzrostu — tłumaczył po zakończeniu negocjacji Christoph Rosenberg, szef misji MFW negocjującej w Budapeszcie. Przy tym nie wykluczał, że negocjacje mogą zostać wznowione już w tym tygodniu, kiedy tylko rząd przedstawi wiarygodne wyliczenia.
Jest jeszcze wiele spraw wymagających uzgodnienia i nie chodzi nam wyłącznie o kwestie dotyczące tego roku, ale - co jest ważniejsze - także 2011. Ale MFW jest gotowy do kontynuowania dialogu — powiedział Rosenberg. Jego zdaniem nie może być mowy o jakichkolwiek środkach podejmowanych „na chybcika”, jak np. nałożenie jednorazowego podatku na banki - dodał. — Opodatkowanie banków nie jest odpowiednim środkiem nie dlatego, że jest dotkliwe dla banków. Jest ono niekorzystne dla całej gospodarki. Poważnie ogranicza ono zdolność kredytową banków, ich gotowość do finansowania gospodarki, zmniejsza ich kapitał, tym samym hamuje tempo wzrostu gospodarki - powiedział. Rosenberg przyznał,że jeżeli rząd będzie upierał się przy takim posunięciu, to byłoby ono do rozważenia w przyszłym roku i w znacznie mniejszej skali, niż chciałby tego rząd.
[srodtytul]Słabszy forint[/srodtytul]
Już w sobotę,kiedy negocjacje utknęły w martwym punkcie wiadomo było,że w poniedziałek dojdzie do znaczącego osłabienia forinta i zapewne również pozostałych walut regionu. W przewidywaniu,że dojdzie do impasu, forint osłabł już w ostatni piątek. — Gdyby kurs forinta spadł do powyżej 300 za euro nie wykluczam natychmiastowej reakcji banku centralnego i podniesienia stóp procentowych. W takiej sytuacji nie można pozwolić na tak znaczne osłabienie waluty - mówił Zsolt Kondrat z MKB Bank.
Inni analitycy uspokajają. MFW odchodzi i wraca. Tak było w przypadku Rumunii i Ukrainy. Zgadzają się jednak,że deficyt budżetowy na poziomie 3,8 proc. PKB w tym roku jest niezbędny,żeby ten kraj w ogóle mógł wyjść z kryzysu. Tak zostało zapisane w porozumieniu z funduszem, a wielkość oszczędności i konkretne cięcia zasugerował sam rząd, nie MFW. — Premier Viktor Orban nie ukrywa,że zamierza przestrzegać tego zapisu - uspokajał wczoraj Christoph Rosenberg. — Cel na rok przyszły, to deficyt poniżej 3 proc. PKB i nie jest ważne jaki rząd uzgodnił taki poziom - dodał.