Firma doradcza Deloitte przygotowała raport, w którym porównuje, jaką cenę poszczególne regiony zapłaciły za kryzys.
- Europa Środkowa zapłaciła wysoką cenę za globalny kryzys - mówi Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte Business Consulting. - Znalazło to odzwierciedlenie w spadku realnego PKB średnio o ponad 6 proc. w 2009 roku. Poza tym zmianom uległa struktura udziałów komponentów PKB – spadł udział inwestycji, eksportu i importu przy niezmienionym udziale konsumpcji prywatnej i rządowej.
Z raportu wynika jednak, że państwom naszego regionu udało się dostosować do warunków globalnego kryzysu równie efektywnie jak starej unijnej piętnastce, czyli krajom Europy Zachodniej. Dodatkowo dziesięć nowych członków unii, którzy przystąpili do wspólnoty w 2004 roku razem z Polską, poradziło sobie z załamaniem gospodarczym znacznie lepiej niż kraje tzw. PIIGS (Portugal, Italy, Ireland, Greece, Spain). Kryzys w dużej mierze widoczny był w obrotach handlowych - wraz ze spadkiem eksportu dynamiczniej spadał import i w efekcie deficyt handlowy oraz obrotów bieżących uległ ponad dwukrotnemu zmniejszeniu w centrum kontynentu. Eksperci zaznaczają, że deficyt finansów publicznych i poziom zadłużenia pogorszyły się w większym stopniu w krajach UE-15 niż w Europie Środkowej.
- Jeśli weźmiemy pod lupę średnie zadłużenie poszczególnych krajów Europy Zachodniej i naszego regionu, to okazuje się, że w tym pierwszym przypadku średni poziom zadłużenia sięga 80 proc. w relacji do PKB, a u nas 30 proc. - wylicza Antczak. - Polska na tym tle wygląda jednak gorzej, bo u nas poziom zadłużenia zbliża się do 55 proc. PKB.
Analizując wyniki raportów największych firm w regionie można również zauważyć, że 2009 rok był dla tych spółek rokiem stagnacji pod względem średnich zmian przychodów wyrażonych w walutach lokalnych. Dodatnią dynamikę przychodów liczoną w walutach lokalnych odnotowały jedynie Polska, Serbia oraz Bośnia i Hercegowina (pojedyncza spółka).