Jak ustalili członkowie prezydenckiej komisji badającej sprawę katastrofy w Zatoce Meksykańskiej, pracownicy obu firm zdawali sobie sprawę, że mieszanka cementu, którą planowali użyć do zatkania szybu naftowego Macondo, nie spełnia odpowiednich norm. Eksperci firmy Halliburton w lutym trzykrotnie przeprowadzili odpowiednie badania laboratoryjne, które potwierdzały ten wniosek. 8 marca wyniki co najmniej jednego z tych testów trafiły do BP.
Mimo to tej mieszanki użyto w czasie prac 19 i 20 kwietnia. 20 kwietnia na platformie wiertniczej doszło zaś do tragicznej w skutkach eksplozji. Zginęło w niej 11 osób, a wyciek ropy do Zatoki spowodował największą katastrofę ekologiczną w historii USA. Wyciek udało się powstrzymać dopiero we wrześniu.
[wyimek]7,9 proc. staniały akcje Halliburton po informacjach o wycieku.[/wyimek]
Jak zauważa CNN, w raporcie z 8 września dotyczącym katastrofy BP przyznało, że rzeczywiście były problemy z jakością użytego cementu oraz ze sposobem zarządzania ryzyka, które przyczyniły się do eksplozji. Całą winę zrzucono jednak na firmę Halliburton. Wcześniej dawni pracownicy platformy Deepwater Horizon opowiadali, że w dniu katastrofy nie zadziałały systemy alarmowe, bo dużo wcześniej zostały zneutralizowane.
BP na odszkodowania związane z wyciekiem ropy przeznaczyło 20 mld dol., ale zdaniem ekspertów łączne kwoty związane z usuwaniem skutków kwietniowej katastrofy mogą przekroczyć 30 mld dol.