[srodtytul]1. Strefa euro: kryzys ma się dobrze[/srodtytul]
O Hiszpanii i Portugalii wiadomo już prawie wszystko. Agencje oceny wiarygodności kredytowej ukarały oba kraje obniżeniem ratingu, a plany ratowania gospodarki w obu tych krajach są powszechnie znane. Do ich wypchnięcia z wyznaczonego toru mogą doprowadzić jedynie wyjątkowo gwałtowne protesty społeczne.
Teraz jednak analitycy zwracają uwagę na kolejne dwie kostki domina, które mogą, jeśli nie upaść, to bardzo poważnie się zachwiać: Włochy i Belgię. W przypadku obydwóch jest podstawowa wątpliwość: czy rzeczywiście kiedykolwiek będą w stanie spłacić swoje zadłużenie w sytuacji, kiedy na liście największych dłużników zajmują drugie i trzecie miejsce w UE, tuż za Grecją? Dług włoski wynosi już 118 proc. PKB, a gospodarka nie rozwija się w takim tempie, że mogłaby ułatwić jego spłaty. W Belgii (dług publiczny jest równy PKB) do kłopotów gospodarczych dochodzą jeszcze polityczne, z dążeniem do podziału kraju na dwie części. Polityki gospodarczej z pewnością to nie ułatwi.
[srodtytul]2. USA: nowe wyzwania dla dolara[/srodtytul]
Waluta amerykańska może się w przyszłym roku wzmocnić wobec euro. Decyzje Fedu jednak spowodują, że „zielony” straci w porównaniu z innymi walutami, zwłaszcza z azjatyckimi. W ten sposób Stany Zjednoczone będą starały się odzyskać swoją konkurencyjność i doprowadzić do zdrowszej sytuacji fiskalnej. Amerykanom ma w tym pomóc także przyspieszenie wzrostu PKB w pierwszej połowie 2011 roku. Fed przy tym zapowiada łagodzenie polityki walutowej, a prezes Rezerwy Federalnej Ben Bernanke nie ukrywa, że jest całkiem możliwa druga fala skupowania własnych obligacji, ponad już planowane 600 mld dol. Zdaniem analityków z Rabobanku w USA nie brakuje woli politycznej, aby taką transakcję powtórzyć. Trzeba jednak pamiętać, że USA nie są jedynym krajem, w którym dążenia do osłabienia waluty są tak wyraźne. Drugi to Japonia, dla której konkurencyjny eksport to jak być albo nie być.