Smartfony to przykład być może największej w historii światowej gospodarki eksplozji popularności konkretnego produktu i tempa poszerzania rynku. W 2009 r. na świecie kupiono 173 mln takich urządzeń. W 2010 r. było ich 270 mln. W 2011 r., według wyliczeń [b]IDC[/b], padnie bariera pół miliarda. Liczba urządzeń mobilnych zrównała się z liczbą komputerów sprzedawanych na świecie.
Ten proces nie byłby możliwy bez spadku cen hardware i software wykorzystywanego w smartfonach. Komponenty telefonów tanieją, a zbudowanie smartfona o cenie detalicznej poniżej 100 dol. nie jest już problemem. Spadek cen powoduje jednak, że producenci muszą się pogodzić z niższymi marżami.
[b]Tańszy hardware odeśle iPhone i jego topowych konkurentów do niszy[/b]
Zbudowanie tanich i masowo dostępnych smartfonów, jeszcze kilkanaście miesięcy temu było niewykonalne. W 2010 r. ceny najtańszych modeli głównych producentów wynosiły ok. 190-200 dol., oraz ok 150-160 dol. w przypadku niektórych modeli chińskich producentów. Średnia cena smartfony sprzedawanego w USA oscylowała wokół poziomu 375 dol. Jak widać na infografice obok, w przypadku topowych smartfonów największych firm, takich jak [b]Nokia[/b] N8, [b]Google/HTC[/b] Nexus One/Desire, czy [b]Apple[/b] iPhone 4 tylko koszty użytych materiałów i części zbliżały się do bariery 200 dol (grafika obok).
Wydaje się jednak przesądzone, że tego typu wysokomarżowe smartfony (ceny detaliczne 500-600 dol.) zostaną zepchnięte do niszy, a najważniejszym graczem na rynku staną się urządzenia o cenie detalicznej 100 dol./euro i mniej. Czynnikiem, który to umożliwi, są tanie płyty główne, baza dla budowy smartfona.