Po dniu małych obrotów w związku ze świąteczną przerwą na giełdach w Europie, Wall Street zakończyło poniedziałek spadkami. Głównym niepokojem inwestorów za oceanem są mało optymistyczne prognozy koncernów, mocno dotkniętych zwyżkami cen surowców. Jedne z najmocniej zniżkujących w poniedziałek papierów (spadek o 2,74 proc.) należą do potentata branży artykułów higienicznych Kimberly-Clark (producent m.in. chusteczek Kleenex), który mocno odczuł podwyżki cen papieru i oleju. Po pierwszym kwartale firma odnotowała spadek zysku o 8,9 proc. Spadki głównych indeksów zostały częściowo zneutralizowane dobrymi wynikami w sektorze technologicznym, odzwierciedlającymi m.in. lepsze niż spodziewane wyniki SanDiscu.
Z kolei indeks rynków wschodzących MSCI EM, na swoim ostatnim notowaniu przedświątecznym w piątek, tydzień zakończył wzrostem indeksu o ponad 2 proc. Nastąpiło to już po obniżce perspektywy ratingu USA, której dokonała agencja S&P. Wydaje się zatem, że dopiero zakręcenie przez Fed kurka z dolarami może zmienić podejście do rynków akcji. Akcje drożały mimo słabszych, niż sądzono, danych z gospodarki amerykańskiej czy niemieckiej.
Rynkom wschodzącym nie zaszkodziła też słaba ocena analityków Citigroup, którzy spodziewają się spadków zysków firm z tych regionów, głównie z powodu utrzymujących się wysokich cen surowców. To z kolei powoduje, że rośnie ryzyko inwestowania na emerging markets. Jeszcze na początku roku Citigroup szacował, że w tym roku średnio zysk na akcję spółek z rynków wschodzących wzrośnie o około 30 proc. Teraz spodziewa się wzrostu średniego zysku prawie połowę niższego.
Największy spadek zanotowała giełda w Chinach, do czego przyczyniła się realizacja zysków na akcjach przede wszystkim największych spółek.