Prawo wejdzie w życie 1 lipca, a to oznacza, że podstawowy warunek umożliwiający faktyczne przygotowania został spełniony. Rząd wyznaczył ambitne zadanie – budowa dwóch elektrowni o łącznej mocy 6 tys. MW do 2030 roku. Jeśli plan uda się wykonać, to będą największe inwestycje w kraju. Bo choć energetyka ma też inne przedsięwzięcia – budowę bloków węglowych i opalanych gazem – to jednak ich skala jest znacznie mniejsza.
A i koszty nieporównywalne. Na budowę 1000 MW mocy w elektrowniach węglowych trzeba wydać ok. 1,5 mld euro, a w technologii atomowej – 3,5 mld euro. Stąd trwająca od ponad roku dyskusja o tym, czy polskie firmy stać na realizację takiego projektu. Inwestycja wzbudza emocje i stała się głównym tematem na niedawnym spotkaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego u prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Część ekspertów sceptycznie ocenia możliwości finansowe inwestora – Polskiej Grupy Energetycznej, ale zarząd tej największej firmy energetycznej w kraju przypomina, że będzie miał partnera do projektu, poza tym możliwe są gwarancje rządowe.
W rządowych planach i polityce energetycznej energia atomowa ma istotne znaczenie z punktu widzenia realizacji unijnego pakietu klimatycznego. W 2030 r. ma pokrywać ponad 15 proc. zapotrzebowania kraju na energię i pomóc w obniżeniu emisji CO2. To właśnie redukcja emisji w Unii Europejskiej jest głównym elementem polityki ochrony klimatu.
Ponad 90 proc. elektryczności w Polsce jest dziś wytwarzane w elektrowniach węglowych, zatem zmniejszenie emisji (jak nakazuje Bruksela – o 20 proc. do 2020 r.) jest ogromnym wyzwaniem dla gospodarki.