Tanie pożyczki Europejskiego Banku Centralnego, nieco lepsze od prognoz dane gospodarcze, nadzieje na uratowanie Grecji sprawiły, że na całym świecie drożeją ceny akcji i surowców.
Na wieść, że Ateny zgodziły się na plan oszczędnościowy, światowe giełdy w piątek zgodnie zareagowały znaczącym wzrostem. Większość indeksów wraca na poziomy z początku sierpnia, tj. z momentu, gdy się wydawało, że pewne jest bankructwo Grecji i rozpad eurolandu. Od początku roku indeksy największych światowych giełd zyskały od 8 do 16 proc.
Trwająca od stycznia fala optymizmu dotarła też do Polski. Umacnia się nasza waluta. Za dolara płacono w piątek po południu już tylko 3,16 zł, gdy miesiąc wcześniej ponad 3,50 zł. Wczoraj rosły też indeksy w Warszawie, choć do poziomu z lipca ub. r. brakuje im znacznie więcej niż we Frankfurcie czy Nowym Jorku.
Nadzieję na szybszy wzrost gospodarczy windują też ceny surowców. Baryłka ropy Brent kosztowała w piątek w Londynie 120 USD, czyli najwięcej od maja ub. r.
Widoczny od stycznia napływ optymizmu zdaniem analityków jest efektem przede wszystkim tanich pożyczek, jakich udziela Europejski Bank Centralny. W grudniu zasypał rynki niewyobrażalną kwotą prawie 600 mld euro bardzo taniego pieniądza.