Przez ostatnie 12 lat wykonanie po drugim miesiącu roku nie przekraczało 40 proc., a najwięcej wyniosło w 1999 r. – prawie 60 proc. Pod względem nominalnym to drugi najwyższy wynik od 1997 r. (czyli od czasu, gdy publikowane są comiesięczne dane). Więcej było tylko w 2010 r., gdy plan deficytu na cały rok wynosił 52,2 mld zł.
Takie dane mogą budzić podejrzenie, że w lutym gospodarka gwałtownie spowolniła, co odbiło się negatywnie na budżecie państwa. Minister rozwiała jednak te obawy. – Za te dwa miesiące mieliśmy dochody wyższe o ponad 1 mld zł od planu, a wydatki – niższe – podkreśliła.
Skąd zatem tak duża dziura w budżecie? – To efekt polityki resortu finansów prowadzonej już od kilku lat. Wydatki budżetowe w lutym są najwyższe lub jedne z najwyższych w ciągu całego roku – zauważa Mirosław Gronicki, były minister finansów. Także minister Majszczyk powiedziała, że początkowe miesiące roku cechują się wyższym poziomem deficytu ze względu na niezmienność wydatków, które trzeba sfinansować w tym okresie. Są to np. składka do UE czy przesunięte na bieżący rok płatności z roku poprzedniego. Do tego trzeba dodać wysokie 15-proc. wykonanie deficytu już po styczniu.
W piątek Sejm zakończył prace nad budżetem na ten rok (głosowano nad poprawkami Senatu). Teraz ustawa trafi do podpisu prezydenta. Zakłada ona, że przy 2,5-proc. wzroście PKB dochody wyniosą ok. 294 mld zł, wydatki – 324, a deficyt – 35 mld zł.
Ministerstwo Finansów poinformowało też w piątek, że zadłużenie Skarbu Państwa na koniec 2011 r. wyniosło nieco ponad 771,1 mld zł. To o 9,9 proc., czyli o 69,2 mld zł, więcej niż rok wcześniej.