Zbudować mocniejsze euro

Pierwotny projekt euro zachęcał jego słabszych członków do nadużyć – pisze minister finansów Niemiec.

Publikacja: 14.12.2012 03:05

Zbudować mocniejsze euro

Foto: AFP

Europejscy szefowie państw i rządów spotykają się w Brukseli, by zdecydować o kolejnych krokach wzmacniających europejską unię ekonomiczną i monetarną. Jednak ponieważ rządowe konwentykle odbywają się teraz w belgijskiej stolicy z niemal cotygodniową częstotliwością, obywatele są w pełni usprawiedliwieni, zastanawiając się, co to ich w ogóle obchodzi.

A jednak powinno, ponieważ europejski projekt podejmuje kolejny ważny krok na drodze do odnowy i pogłębienia. Największa na świecie strefa ekonomiczna – stojąca między oczywistym wyborem pomiędzy upadkiem a odrodzeniem, z daleko idącymi konsekwencjami dla reszty świata – wybierze drogę naprzód, miejmy nadzieję, że z wielkimi ambicjami.

Dla zewnętrznych obserwatorów, szczególnie tych działających na rynkach finansowych, może się wydawać, że Europa gubi się w szczegółach i kręci w kółko. A jednak cel tego szczytu jest prosty: nadać świeży rozpęd instytucjonalnym reformom w Europie, które są rozważane od trzech lat w celu przywrócenia na Starym Kontynencie dynamicznego, zrównoważonego i trwałego wzrostu.

Błędem byłoby postrzeganie tego zadania jako części zarządzania awaryjnego, dominującego w pierwszych miesiącach kryzysu dłużnego, który szczęśliwie jest już za nami. Po ugaszeniu pożaru trzeba odbudować mocniejszą strukturę, poczynając od samych fundamentów.

Nowa unia monetarna powinna być w stanie przetrwać przyszłe wstrząsy ekonomiczne

Błędy na starcie

Prześladowana przez błędy popełnione u samego jej tworzenia strefa euro znalazła się na krawędzi upadku zaledwie dekadę po powstaniu. Naszym celem nie powinno być danie jej kolejnych dwóch lub trzech lat; nowa unia monetarna powinna być w stanie przetrwać przyszłe wstrząsy ekonomiczne, sprostać wyzwaniom prawnym, przekonać do siebie obywateli i utrwalić się na dziesięciolecia.

To nie jest zadanie, któremu można sprostać z dnia na dzień albo zrealizować je wyłącznie poprzez drobne poprawki w istniejących porozumieniach. By unia monetarna stała się odporna na kryzysy, potrzebujemy głębszej integracji ekonomicznej i politycznej, co implikuje podbudowanie istniejących instytucji, tworzenie w razie potrzeby nowych i wzmocnienie ich legitymizacji, a jeżeli zajdzie taka konieczność, również reformę traktatów europejskich.

Ważna rola Berlina

Niemcy znajdują się w awangardzie tych zmian. To my, jako pierwsi zasugerowaliśmy stworzenie trwałej siatki bezpieczeństwa dla państw członkowskich, powstanie europejskiego nadzoru bankowego, przyznanie unijnemu komisarzowi ds. gospodarczych i monetarnych nowych uprawnień, wybór prezydenta Komisji Europejskiej i przywrócenie idei konkurencyjności w państwach członkowskich, by ożywić ich gospodarki. To jedynie kilka przykładów.

Sceptycy niekiedy przedstawiają takie propozycje jako próby odsunięcia rozwiązania kryzysu. W najlepszym przypadku jest to nieuczciwe, a w najgorszym powodowane złą wolą. Musimy być ambitni, ale również pozostawać realistami, jeżeli chodzi o wyznaczanie priorytetów, solidnie wykonywać swoją pracę i realizować kolejne wyznaczone zadania, począwszy od wdrożenia reform, które już zaczęliśmy, od Bazylei III po zmianę przepisów fiskalnych.

Negatywne skutki taniego pieniądza

Jednym z grzechów pierworodnych strefy euro były luki, które wprowadziła. Zapowiadały one gwałtowny spadek kosztów finansowych nawet dla najsłabszych członków. Zalane tanim pieniądzem i iluzorycznym bogactwem biorącym się z baniek spekulacyjnych liczne rządy zwiększały wydatki kosztem konkurencyjności.

Konsumenci, zaskoczeni spadkiem stóp procentowych i pozornie nieskończonym wzrostem płac, zadłużali się na potęgę. W momencie kryzysu bezzębny pakt stabilizacyjny nie zdołał zapobiec eksplozji deficytów budżetowych i długu publicznego. Jeżeli więc naprawiamy

cały gmach, musimy to robić ostrożnie.

Instytucjonalne i strukturalne reformy, poprawiające konkurencyjność i wzmacniające europejski nadzór bankowy, wyznaczając mu przy tym jasne zadania, muszą być najważniejszą osią naszych wysiłków. Tworzenie nowych funduszy i budżetów nie rozwiąże wyzwań stojących przed UE. Nie powinniśmy tracić sił na małe lub wstępne projekty, lecz naprawdę iść do przodu. Przekładanie rzeczy z miejsca na miejsce stworzy jedynie nowe źródła moralnego hazardu.

Moralny hazard nie jest czymś, co można lekceważyć. Wyznaczanie błędnych priorytetów może sparaliżować proreformatorskie rządy. Sugerując, że niekonkurencyjna struktura gospodarki może się utrzymać, dostarczamy amunicji populistom, rządnym krwi poszukiwaczom kozłów ofiarnych i fantastom oscylującym na obrzeżach naszej sceny politycznej. Opóźniając reformy nie rozwiążemy problemów trapiących Europę, ale je utrwalimy.

Przywodzi mi to na myśl inne nieporozumienie: że kryzys został spowodowany przez brak solidarności. Solidarność to szczytna idea leżąca u podstaw Unii Europejskiej. Można się było o tym przekonać, gdy państwa członkowskie strefy euro wsparły inne kraje, które straciły dostęp do rynków.

Solidarność musi jednak iść ramię w ramię z solidnością. Bez tego solidarność będzie tylko pustą obietnicą. W swojej szczodrości europejski system opiekuńczy nie ma odpowiednika zarówno we współczesnym świecie, jak i w historii. Jeżeli chcemy zachować ten poziom ochrony w szybko zmieniającym się świecie, musimy zadać sobie pytanie, skąd mają się brać na to środki. Nie z budżetu strefy euro, nie z drukowania euroobligacji. Wszystkie nasze gospodarki, a nie tylko wybrane, będą musiały wygenerować te pieniądze, a mogą to zrobić tylko przyjmując superkonkurencyjne zasady światowej gospodarki. Prosperita nie jest darem danym od Boga – trzeba na nią zarobić.

Kluczowe przeprowadzenie reform

Dobra wiadomość jest taka, że reformy zaczynają przynosić owoce, co potwierdza kilka raportów. W niedawnej analizie sporządzonej przez Berenberg Bank i Radę Lizbońską Holger Schmieding napisał, że jeżeli strefa euro „pozostanie na ścieżce reform, może ostatecznie wyjść z kryzysu jako najbardziej dynamiczna gospodarka Zachodu".

Kryzys zawsze stwarza szansę Oszczędności nigdy nie są łatwe. Wymagają determinacji, poświęcenia, realizmu i wiele cierpliwości, Pod wieloma względami reformowanie strefy euro to złożone i ambitne zadanie, podobnie jak było w przypadku jej tworzenia. Dziś jednak nie jest czas, by iść na skróty.

Europejscy szefowie państw i rządów spotykają się w Brukseli, by zdecydować o kolejnych krokach wzmacniających europejską unię ekonomiczną i monetarną. Jednak ponieważ rządowe konwentykle odbywają się teraz w belgijskiej stolicy z niemal cotygodniową częstotliwością, obywatele są w pełni usprawiedliwieni, zastanawiając się, co to ich w ogóle obchodzi.

A jednak powinno, ponieważ europejski projekt podejmuje kolejny ważny krok na drodze do odnowy i pogłębienia. Największa na świecie strefa ekonomiczna – stojąca między oczywistym wyborem pomiędzy upadkiem a odrodzeniem, z daleko idącymi konsekwencjami dla reszty świata – wybierze drogę naprzód, miejmy nadzieję, że z wielkimi ambicjami.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko