Aneta Cielebąk
: - Oczywiście, wyjaśnienie dyskusji na temat obowiązujących w przyszłości opłat z tytułu dostępu telekomunikacyjnego.
Na podwórku stricte krajowym, by doszło do zakończenia postępowań prowadzonych przez Prezesa UKE w sprawach o zatwierdzenie zmian obowiązującej tzw. oferty SOR TP, w zakresie dostępu do ciemnych włókien optycznych. Obowiązek ten został nałożony na TP w grudniu 2010 r., a wciąż nie znamy warunków, na jakich TP ma zapewniać ten dostęp. Efekt tego postępowania może przesądzić, czy regulator jest w stanie zapewnić konkurencję na rynku usług szerokopasmowych, i czy nie zostanie on na kilka lat zmonopolizowany przez operatora zasiedziałego.
Tom Ruhan
: - Nie jest jeszcze za późno na skuteczną regulację, gdyż dzisiaj FTTx, o którym mówi TP, to realnie sieć VDSL. TP nie buduje na istotną skalę prawdziwej sieci FTTH. Tak samo zresztą, jak France Telecom, Deutsche Telekom, czy Telecom Italia. Wszyscy operatorzy zasiedziali przede wszystkim modernizują swoje sieci miedziane do VDSL.
Aneta Cielebąk
: - W kontekście pętli lokalnej na sieci VDSL również ważne jest uregulowanie dostępu do szafek ulicznych TP. Jeżeli operatorzy alternatywni nie będę mogli z nich korzystać, to - w teorii - grozi, że szafka będzie stawiana obok szafki. Ze wszelkimi związanymi z tym formalnościami i kosztami, co czyni takie przedsięwzięcia nieopłacalnymi ekonomicznie.
- Co z usługami BSA w sieci VDSL. Opłaca się je sprzedawać?
Tom Ruhan
: - Generalnie marże na dostępie regulowanym są niewysokie i mało opłacalne, a na niektórych przepływnościach wręcz ich brak.
- Ale wy macie kilkaset tysięcy linii regulowanych i jakoś sobie z tymi niskimi marżami radzicie.
Tom Ruhan
: - Tylko dzięki pakietyzacji różnego typu usług w ofercie. Operatorzy, którzy próbowaliby korzystać tylko z BSA nie wytrzymali na tym rynku.
- Kładziecie krzyżyk na rynku BSA VDSL?
Tom Ruhan
: - Nie. Korzystamy z takich możliwości, jakie są dostępne, lub znajdujemy rozwiązania stanowiące odpowiedź na zmiany. Przy aktualnym poziomie cen hurtowych i ewidentnym zawężaniu marży detalicznej przez operatora zasiedziałego będziemy się stopniowo wycofywać z dostępu regulowanego. Dopóki jednak na tym rynku jesteśmy, to chcielibyśmy, żeby zarówno kontrola relacji cen stosowanych przez operatora zasiedziałego, jak i proces
time-to-market
działały, tak jak powinny. Jeżeli wchodzimy na dany rynek z półrocznym opóźnieniem w stosunku do operatora zasiedziałego, to - z powodu umów lojalnościowych - TP przywiązuje do siebie abonenta na dłuższy czas.
Aneta Cielebąk
: - Cele procesu
time-to-market
są słuszne. Problem leży w prawidłowym określeniu jego zasad, by TP nie decydowała sama w swojej sprawie, np. kiedy usługa podlega regulacji.
- Wyższe marże, lepszy zwrot z inwestycji mają ponoć stymulować operatorów do inwestycji. To podstawa zmian polityki regulacyjnej, jakie niepokoją operatorów alternatywnych, ale przecież wiemy, że Komisja Europejska jest mocno zdeterminowana do zapewnienia optycznego dostępu w Europie.
Aneta Cielebąk
: - Stymulowanie inwestycji za pomocą regulacyjnego wspierania operatora dominującego na rynku obarczone byłoby sporym ryzykiem. Rzeczywiście, przedsiębiorca zasiedziały korzysta z efektu skali i może mieć większe możliwości pozyskania finansowania. Pamiętać trzeba jednak, że podwyższenie opłat z tytułu dostępu telekomunikacyjnego, to tylko przesunięcie środków z kieszeni konkurentów TP do TP, a nie ich pomnożenie. Byłaby to zatem strategia oparta na życzeniowym przewidywaniu, że operator zasiedziały będzie inwestował. Jeżeli regulator likwiduje presję regulacyjną, a w efekcie konkurencyjną wobec operatora dominującego, to ten traci całkowicie motywację. Takie uniezależnienie przedsiębiorcy dominującego na rynku powodowałoby, że regulator stałby się zakładnikiem jego decyzji biznesowych.
Tom Ruhan
: - Ciekawe jest, że jednym z niewielu operatorów zasiedziałych w Europie, który ma niezłe wyniki finansowe, który inwestuje w rozbudowę sieci, jest British Telecom, który został funkcjonalnie podzielony...
- Ale inwestycji BT wynikają - przynajmniej po części - z publicznych programów rozwoju sieci szerokopasmowych. BT inwestuje pieniądze brytyjskiego podatnika.
Tom Ruhan
: - Ale takie programy istnieją nie tylko w Wielkiej Brytanii, a nie wpływają w równym stopniu na w pełni zintegrowanych operatorów telekomunikacyjnych w takim stopniu, jak na BT.
- Rozwiązaniem dylematu: inwestycje, czy regulacje miały być wspólne przedsięwzięcia operatorów zasiedziałych i alternatywnych. Bodaj dwukrotnie była mowa, że siadacie w tej sprawie do stołu z TP.
Tom Ruhan
: - Jeszcze przed zawarciem porozumienia UKE z TP był w tej sprawie wstępne rozmowy. Jak wiadomo do niczego nie doprowadziły. Ostatnio zaczynamy dochodzić do wniosku, że na rynku są podmioty - racjonalnie myślące i nastawione na komercyjną współpracę - które potencjalnie mogą się okazać znacznie lepszym kandydatem na partnera w koinwestycjach, niż Telekomunikacja Polska, która zdaje się odporna na taką perspektywę.
- Czyżby mowa była o UPC?
Tom Ruhan
: - Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. Koncepcja jest na bardzo wstępnym etapie. Analizujemy obecnie jej sens i opłacalność, możliwości techniczne itp.
- Koinwestycje kojarzą się z ko-orzystaniem z infrastruktury teletechnicznej. Jak Netia zapatruje się na prace nad realizacją znowelizowanego art.139 Prawa telekomunikacyjnego?
Aneta Cielebąk
: - Tak naprawdę nowelizacja nie wprowadziła tak rewolucyjnych zmian, jak się mówi. Najwięcej zamieszania wprowadził tryb poprawki - w ostatniej chwili - wobec braku wiedzy, jakie są jej intencje.
Także w brzmieniu przed nowelizacją, art. 139 Prawa telekomunikacyjnego obligował do udostępniania elementów infrastruktury. Mimo odmiennie zredagowanych przesłanek tego obowiązku, cel przepisu zasadniczo nie uległ zmianie.
- To po co nowelizacja?
Aneta Cielebąk
: - Okazuje się, że istniejąca w prawie kompetencja nie była dotychczas wykorzystywana. Podczas spotkania z przedstawicielami całego rynku Prezes UKE przyznała, że nie toczy się przed organem, żadne takie postępowanie o dostęp do infrastruktury.
- Na etapie przyjmowania poprawki mówiło się o niekonstytucyjności trybu jej wprowadzania, o ewentualnej drodze odwoławczej. Zamierzacie z niej skorzystać?
Aneta Cielebąk:
- Konstytucja nie przyznaje przedsiębiorcy legitymacji do inicjowania kontroli konstytucyjności przepisu. A w świetle tego, jak Prezes UKE zaprezentował rynkowi rozumienie regulacji art. 139, elementy tej regulacji niezgodne z dyrektywami UE, schodzą na drugi plan.
- Dziękujemy za rozmowę.
rozmawiał Łukasz Dec