Inwestycja dla zuchwałych

Gwałtowny spadek ceny kruszcu uderzył w inwestorów lokujących pieniądze w sztabkach i produktach strukturyzowanych opartych na cenach tego surowca. Dynamicznie rośnie za to popyt na monety bulionowe. Mennice nie nadążają z ich produkcją

Publikacja: 25.04.2013 00:51

Inwestycja dla zuchwałych

Foto: Bloomberg

Inwestorzy, którzy pod koniec 2011 r. kupowali złoto po cenie blisko 1,9 tys. dolarów za uncję, w piątek 12 kwietnia i poniedziałek 15 kwietnia mieli powody do zdenerwowania. W ciągu dwóch dni cena kruszcu spadła z 1560 dolarów do 1351 dolarów, czyli o blisko 15 proc. Od rekordu z jesieni 2011 r. złoto staniało już o blisko jedną trzecią.

Bezpośrednią przyczyną wyprzedaży surowca stała się sytuacja na Cyprze, a dokładniej nieoficjalne informacje, że tamtejszy rząd planuje pozbyć się swoich rezerw złota, by w ten sposób pozyskać środki na program ratunkowy dla cypryjskiej gospodarki. Doniesienia te zaczęły rodzić obawy, że wkrótce na podobne działania zdecydują się rządy Włoch, Hiszpanii czy Portugalii.

Ale wiele wskazuje na to, że był to tylko pretekst. Najwyraźniej część instytucji chciała po prostu wycofać się z inwestycji, by zamienić na gotówkę osiągnięte wcześniej (ale dotąd papierowe) zyski.

Możliwy dalszy spadek

Czy tak gwałtowna przecena złota to tylko głęboka korekta, czy mamy już do czynienia z bessą na tym rynku?

– Moim zdaniem potencjał do dalszego spadku cen na rynku złota cały czas jest bardzo duży – mówi Paweł Kordala, analityk rynków surowcowych w X-Trade Brokers Dom Maklerski. – Ostatnia wyprzedaż na długi czas podkopała wiarę wielu inwestorów w metale szlachetne. Co więcej, w samych funduszach ETF, które odpowiadają za ostatnią przecenę na rynku (w kwietniu pozbyły się 70 ton kruszcu), pozostaje ponad 2 tys. ton złota. Kiedyś inwestorzy będą musieli to złoto sprzedać, by mieć realne zyski. Dlatego prawdopodobieństwo powtórki takiej wyprzedaży, jaką obserwowaliśmy w ostatnich dniach, jest bardzo duże.

Co w takiej sytuacji powinni zrobić przeciętni inwestorzy? Wystrzegać się teraz inwestycji w ten metal, czy może raczej wykorzystać przecenę do okazyjnych zakupów?

Analityk XTB radzi inwestorom długoterminowym, by zachowali spokój. – Nie pozostaje im nic innego, jak czekać, aż wielu dużych inwestorów zredukuje swoje pozycje. Dziś popyt inwestycyjny odpowiada za ok. 50 proc. łącznego popytu na złoto. Gdyby jego rola spadła do ok. 20-30 proc. w najbliższych latach, wtedy inwestorzy długoterminowi mogą znowu pomyśleć o kupowaniu sztabek lub inwestowaniu w inne instrumenty powiązane z cenami złota – twierdzi Paweł Kordala.

Przyda się ochrona kapitału

Przecena złota martwi nie tylko tych, którzy inwestują bezpośrednio w ten kruszec. Wpłynie ona negatywnie także na wyniki produktów powiązanych z notowaniami cen tego surowca.

Serii słabych rezultatów można spodziewać się zwłaszcza w przypadku produktów strukturyzowanych kończących się najbliższym czasie. Dla inwestorów to duże rozczarowanie, ponieważ w ubiegłym roku właśnie ta kategoria struktur przyniosła najlepsze wyniki. Wszystkie 16 produktów opartych pośrednio lub bezpośrednio na złocie przyniosło zysk. Średnia stopa zwrotu wyniosła 8,66 proc. (brutto) w skali roku. Dla porównania, przeciętny wynik dla wszystkich struktur zakończonych w 2012 r. to zaledwie 1,44 proc.

– Niestety, zdecydowana większość produktów strukturyzowanych zakłada wzrost notowań. Tak jest również w strukturach surowcowych – tłumaczy Marcin Krasoń, analityk Open Finance. – Jeśli więc ktoś zainwestował w złotą strukturę na samej górce notowań w 2011 r., to jego szanse na zysk są niewielkie. Powinien się cieszyć, jeśli wybrał produkt z pełną ochroną kapitału. Według mnie, kończące się w 2013 r. struktury surowcowe (szczególnie te oparte na srebrze i złocie) będą przynosić bardzo słabe wyniki.

Może zatem warto zainteresować się takim produktem właśnie teraz, oczywiście pod warunkiem, że któryś z emitentów wypuściłby go na rynek? – Na struktury bazujące na złocie warto stawiać wtedy, gdy ceny złota mają rosnąć. Opinie ekspertów na ten temat są podzielone. Nie brakuje zdań, że to nie koniec spadków – przestrzega Marcin Krasoń.

Mennice nie nadążają z biciem monet

Turbulencje na rynku złota nie ominęły również tych, którzy inwestują w monety bulionowe. Są to takie monety, które nie mają zadeklarowanej wartości nominalnej, zawierają natomiast masę metalu szlachetnego oraz jego próbę. Ich ceny są powiązane głównie z kursem surowców.

O ile na początku kwietnia za uncjową monetę Orzeł Bielik o nominale 500 zł, emitowaną przez Narodowy Bank Polski, trzeba było zapłacić niespełna 6 tys. zł, to 18 kwietnia jej cena spadła już poniżej 5 tys. zł.

Zdaniem Filipa Fertnera, członka zarządu spółki Inwestycje Alternatywne Profit, będącej m.in. właścicielem portalu e-numizmatyka.pl, obecna przecena nie została odczytana na świecie jako alarm do pozbycia się kruszcu, a raczej jako zachęta do okazyjnych zakupów.

– W ostatnich dniach obserwujemy dynamiczny wzrost sprzedaży monet bulionowych. W ubiegły poniedziałek Mennica Stanów Zjednoczonych zanotowała sprzedaż złotych Amerykańskich Orłów na poziomie ponad 35 tys. uncji. To wynik ponad 10 razy wyższy od tegorocznej dziennej średniej. Kilka kolejnych dni wystarczyło, by pobić trzyletni rekord sprzedaży Orłów. W tym samym czasie Australijska Mennica w Perth podwoiła wyniki z tygodnia przed spadkiem cen. Podobne wieści płyną z Kanady. W związku z tym, że przecena miała niespodziewany charakter, pojawiły się problemy z dostępnością monet. Na świecie najtrudniej dziś o południowoafrykańskie Krugerrandy, ale wszystkie największe mennice borykają się z ograniczeniami przepustowości. Stąd na realizację zamówień trzeba obecnie czekać około dwóch tygodni – mówi Filip Fertner.

Według niego, obecny poziom ceny złota nadal zapewnia co najmniej godziwy zysk wszystkim, którzy zainwestowali w kruszec w latach 2008–2009. – Złoto jest lokatą długoterminową i nie należy dokonywać ocen przed upływem 10 lat, jeśli nie traktujemy tego surowca spekulacyjnie – podsumowuje Filip Fertner.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora b.mszyca@rp.pl

Inwestorzy, którzy pod koniec 2011 r. kupowali złoto po cenie blisko 1,9 tys. dolarów za uncję, w piątek 12 kwietnia i poniedziałek 15 kwietnia mieli powody do zdenerwowania. W ciągu dwóch dni cena kruszcu spadła z 1560 dolarów do 1351 dolarów, czyli o blisko 15 proc. Od rekordu z jesieni 2011 r. złoto staniało już o blisko jedną trzecią.

Bezpośrednią przyczyną wyprzedaży surowca stała się sytuacja na Cyprze, a dokładniej nieoficjalne informacje, że tamtejszy rząd planuje pozbyć się swoich rezerw złota, by w ten sposób pozyskać środki na program ratunkowy dla cypryjskiej gospodarki. Doniesienia te zaczęły rodzić obawy, że wkrótce na podobne działania zdecydują się rządy Włoch, Hiszpanii czy Portugalii.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy