Tajemnica sukcesu Zakładów Mięsnych Henryk Kania tkwi w połączeniu tradycyjnych receptur z nowoczesnym podejściem do dystrybucji.
– Jesteśmy wiodącym dostawcą wyrobów wędliniarskich dla sieci handlowych. Dzięki osiągniętej skali działalności możemy stale poprawiać efektywność produkcji i wyniki finansowe – mówi Grzegorz Minczanowski, prezes Zakładów Mięsnych Henryk Kania. Początki firmy z Pszczyny sięgają 1990 r. Założył ją Henryk Kania, ojciec Henryka Kani, obecnego szefa rady nadzorczej spółki i jej głównego udziałowcy. W 2012 r. firma trafiła na warszawską giełdę, przejmując notowaną tam wcześniej spółkę IZNS Iława.
Wprowadzając swoją firmę na GPW, Henryk Kania zapowiedział, że w ciągu trzech–czterech lat jej przychody przekroczą 1 mld zł. Dotychczasowe wyniki pokazują, że jest na dobrej drodze, aby osiągnąć ten cel. W latach 2011–2013 Zakładom Mięsnym Henryk Kania udało się podwoić przychody. Tylko w ubiegłym roku poprawiły je o ponad 50 proc., do ok. 606 mln zł. Pozwoliło im to zadebiutować na Liście 500 największych firm w Polsce. Spółka zajęła na niej 391. pozycję.
Aby jeszcze bardziej zmniejszyć dystans do Animeksu i Sokołowa, czyli największych firm w branży mięsnej, Henryk Kania zdecydował się na budowę grupy kapitałowej. Pierwszy krok w tym kierunku zrobił, przejmując spółkę Staropolskie Specjały. Do zamknięcia transakcji powinno dojść w tym roku, ale już od kilkunastu miesięcy Kania współpracuje z zakładami w Goczałkowicach.
Na przejęciu jednej firmy mięsnej z pewnością się nie skończy. Wstępne rozmowy już trwają. Zakłady Mięsne Henryk Kania nie zamierzają się jednak spieszyć. Ich główny udziałowiec tłumaczy, że do transakcji dojdzie wtedy, gdy będą pewni, że przejmowana firma pozwoli im na zwiększenie specjalizacji i poprawienie efektywności.