Reformy cesarskie są dość zwykłe - białe, albo "niemal białe" - jak napisano w katalogu - z czerwonym, wyszywanym monogramem.
Cesarska bielizna to tylko jeden z elementów aukcji, na której sprzedane zostaną habsburskie memorabilia: haftowane chusteczki, w które płakał cesarz po śmierci ukochanej żony, wizytówki Eugena Ketterla - osobistego kamerdynera cesarza - wycenione na 1000-1500 euro oraz lok poety Friedricha Schillera - wycenione na 2500 - 4000 euro.
- Niektóre obiekty są dużo więcej warte, niż podstawowa wycena - uważa Matthew Hagerty, organizator aukcji i liczy na spore zyski.
Według przedstawicieli domu aukcyjnego pamiątkami po Habsburgach zainteresowane są zarówno muzea, jak i prywatni kolekcjonerzy. Większość przedmiotów pochodzi z kolekcji prywatnych lub są pamiątkami odziedziczonymi po przodkach. Każda z nich została dokładnie sprawdzona i przebadana, czy aby na pewno są autentyczne i oryginalne. Nie wystarczyło samo zapewnienie lub przeświadczenie posiadacza, iż faktycznie chodzi o przedmioty należące niegdyś do członków cesarskiej rodziny lub dworu.
Autentyczność cesarskiej bielizny potwierdza pieczęć cesarskiej pralni. Reformy kupiono w 1897 roku i z całą pewnością były noszone przez Franciszka Józefa - zapewniają przedstawiciele Dorotheum. Cena wywoławcza bielizny najjaśniejszego pana to 2-3 tys. euro. I nie powinno nikogo zniechęcać to, że zużytą odzież i bieliznę cesarską przekazywano służbie do dalszego używania. Często jednak zachowywano je na pamiątkę. Nie wiadomo, kiedy ostatnio prano te konkretne reformy. Przedstawiciele Dorotheum zapewniają, że nie zmieniają nic w otrzymanych pamiątkach - nie piorą, nie naprawiają i nie cerują niczego.