Pani Małgorzata pod koniec kwietnia była w Watykanie na kanonizacji Jana Pawła II, a potem zwiedzała kilka miast we Włoszech. Zabrała ze sobą euro oraz kartę płatniczą Pekao, bo ma konto w tym banku. Założyła, że płacić będzie przede wszystkim kartą. Ale okazało się, że gotówka jest równie potrzebna. Musiała więc dwa razy pobrać pieniądze z bankomatu: 20 i 50 euro. Teraz zastanawia się, ile zapłaciła za tę walutę.
Jak wysokie opłaty naliczają banki za korzystanie z urządzeń za granicą?
– Z jednej strony jest to koszt prowizji za podjęcie pieniędzy z bankomatu, z drugiej koszt związany z przewalutowaniem pobranej gotówki – mówi Tomasz Bogusławski z Pekao. Chodzi o zamianę złotych, które są na rachunku klienta, na walutę kraju, w którym wypłata jest realizowana (w tym przypadku na euro). Tomasz Bogusławski wyjaśnia, że bez względu na wielkość wypłaty prowizja dla kart kredytowych wynosi 4 proc., przy czym kwotowe minimum to 4,5–7 zł w zależności od rodzaju karty. Natomiast przy kartach debetowych prowizja w ujęciu procentowym jest taka sama (4 proc.), ale minimalna kwota wynosi 10 zł.
– Wypłaty w sieci bankomatów UniCredit są bezprowizyjne dla naszych klientów – podkreśla Tomasz Bogusławski.
Na wyjazdy do państw strefy euro i do Stanów Zjednoczonych poleca rachunki walutowe, do których wydawane są karty debetowe. – Mamy takie karty w euro i dolarach amerykańskich. Jest to najtańszy i najwygodniejszy sposób płatności za granicą – zapewnia przedstawiciel Pekao. Dodaje, że gdy klient płaci w sklepie np. 100 euro, to stan jego konta walutowego zmniejsza się dokładnie o 100 euro.