Poniedziałkowego optymizmu wystarczyło tylko na początek wczorajszej sesji. WIG20 zaczął dzień od prawie 1-proc. wzrostu, ale jeszcze przed południem znalazł się pod kreską, gdzie pozostał do końca dnia.
Nie pomogły dobre nastroje na światowych giełdach, które analitycy tłumaczyli lepszymi od prognoz wynikami banku Barclays oraz optymistycznymi prognozami na ten rok, jakie przedstawił.
Wzrost zapotrzebowania na ryzykowne aktywa objawił się silną zwyżką indeksów giełd z krajów wschodzących. Globalny kapitał tym razem szerokim strumieniem popłynął do Rosji. Ceny akcji na tamtejszym parkiecie wzrosły wczoraj o ponad 3 proc.
Również udany początek giełdowego dnia w USA nie wpłynął na poczynania graczy nad Wisłą. Akcje cały czas taniały. Ostatecznie na koniec dnia WIG20 spadł o 0,87 proc. Za oceanem Dow Jones zyskał natomiast 1,68 proc., Nasdaq 1,4 proc., a S&P 500 wzrósł o 1,8 proc. i był to najwyższy procentowy wzrost dzienny tego indeksu od trzech miesięcy.
Tym samym GPW znów była wyróżniającym się rynkiem na świecie. Tym razem jednak po tej gorszej stronie. Obroty na całym rynku wyniosły 1,2 mld zł wobec 1,1 mld zł w poniedziałek. Akcje mniejszych firm zakończyły dzień kosmetycznymi zwyżkami. Wskaźniki mWIG40 i sWIG80 zyskały odpowiednio 0,16 i 0,18 proc.