Bardzo dobre zamknięcie wtorkowej sesji w USA zachęciło kupujących do dalszego zwiększania zaangażowania na rynku akcji. Dodatkowo kolejny europejski bank mile rozczarował wynikami, co wzmocniło popytową stronę rynku.

We wtorek dobre wyniki podał Barclays, wczoraj z kolei francuski BNP Paribas poinformował, że w IV kwartale zarobił na czysto 1,36 mld euro. To prawie 30 proc. więcej, niż wynosiły rynkowe szacunki. Bank zapowiedział też zwiększenie dywidendy do 1,5 euro na akcję (poprzednio płacił 1 euro na akcję).

Giełdowym bykom sprzyjały też dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. W styczniu liczba rozpoczętych inwestycji budowlanych wzrosła do 591 tys., przewyższając oczekiwania rynku o 11 tys. Do czasów świetności wciąż jednak daleko. Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich 30 lat przeciętnie rozpoczynano prawie 1,5 mln nowych inwestycji. Teraz mimo rządowej pomocy te statystyki są wciąż dużo gorsze.

Ale giełdowi gracze zmęczeni są przedłużającą się konsolidacją po ostatnich spadkach i próbują ruszyć rynkiem. Całe szczęście dla posiadaczy akcji, że aktywniejsza jest popytowa strona rynku. Popołudniu mieliśmy kolejną porcję dobrych danych ze Stanów. W styczniu produkcja przemysłowa wzrosła o 0,9 proc. – najmocniej od sierpnia ubiegłego roku. Wynik był lepszy od prognoz (0,7 proc.).

Na fali globalnego ożywienia na rynku akcji w górę poszybowały ceny na GPW. WIG20 na koniec dnia zyskał 1,89 proc., w czym istotny udział miały akcje KGHM. Analitycy DM BZ WBK we wczorajszym raporcie podnieśli rekomendację dla papierów spółki. Patrząc jednak na obroty, trudno przypuszczać, by wzrost był kontynuowany. Poziom 2300 pkt powinien raczej stanowić barierę, a podaż w tych okolicach będzie się uaktywniać. Na rynku wciąż brakuje pieniędzy. Według danych firmy Analizy Online w styczniu saldo wpłat i umorzeń do funduszy było wprawdzie dodatnie i wyniosło 1,19 mld zł, ale aż 96 proc. tej kwoty przypadło na fundusze bezpieczne.