Powodów do inwestowania w biomasę roślinną jest coraz więcej. Niskie limity dwutlenku węgla, przyznane Polsce przez Komisję Europejską, nakazują firmom szukanie ekologicznego paliwa. W dodatku za węgiel trzeba płacić coraz więcej, tylko w tym miesiącu Kompania Węglowa podniosła ceny o 10 proc. Rosną też obowiązki zakładów energetycznych związane ze sprzedażą energii ze źródeł odnawialnych. W tym roku ma to być 4,5 proc. ich produkcji, ale w 2020 r. – aż 20 proc.
– Chcielibyśmy spalać więcej biomasy, ale mamy problemy ze znalezieniem dostawców. Rynek jest zbyt rozdrobiony, rozwinie się dopiero w ciągu najbliższych lat – mówi Birgit Paireder, dyrektor ds. ochrony środowiska Dalkia Polska.
Teraz Dalkia spala w swoich elektrociepłowniach zrębki drewna – najłatwiejszą do pozyskania biomasę. Jeśli chce to robić dalej, od nowego roku będzie musiała przynajmniej 5 proc. biomasy pozyskiwać ze specjalnych plantacji, np. wierzby energetycznej, miskantusa, ale może to być także słoma zbierana z pól. Za kilka lat udział „prawdziwej” biomasy ma wzrosnąć do 60 proc. zgodnie z rozporządzeniem ministra gospodarki.
Cel promowania roślin energetycznych jest prosty: ochrona polskich lasów i większe wykorzystanie ziem rolnych. Dlatego od bieżącego roku polskim rolnikom przysługują dotacje do upraw przeznaczonych na cele energetyczne (niecałe 170 zł do hektara).
– Zgłaszają się do mnie zagraniczne firmy z branży i proponują współpracę – mówi Edward Kowalewski, prezes giełdowej grupy ciepłowniczej Praterm. – Najpierw jednak chcemy zapewnić biomasę naszym ciepłowniom i elektrociepłowniom. Potem pomyślę o sprzedaży innym. Praterm w 24 miastach zajmuje się wytwarzaniem, przesyłem i dystrybucją ciepła. Przedsiębiorstwo niedawno ogłosiło, że zamierza zainwestować w ciągu najbliższych sześciu lat 100 mln zł w rynek biomasy: własne plantacje, przejmowanie dostawców surowca i jego producentów. Wczoraj Praterm podał informację o kupnie połowy udziałów w gdańskiej spółce Eurobiomass produkującej urządzenia i kotły opalane biomasą. Co prawda transakcja opiewa tylko na 180 tys. zł, ale giełdowa grupa ma plany zwiększenia swoich udziałów przez podwyższenie kapitału firmy nawet o 4 mln zł.