Równo pięć lat temu zaczęła się amerykańska ofensywa w Iraku. Nasz udział w tej wojnie kosztował niecałe 800 mln zł. W tym czasie jedynie 20 polskich firm uzyskało zamówienia na dostawy do tego kraju towarów za 410 mln dol.
Pięć lat temu nasze firmy liczyły, że zarobią w Iraku miliardy dolarów. Podawano nawet kwotę 2,2 mld dol., ale nigdy nie doszło do tak dużych transakcji. Polska była jednym z trzech pierwszych krajów, które wsparły Amerykanów. Pozostałe dwa to Wielka Brytania i Australia. Potem koalicja się rozszerzyła, ale według ówczesnych ustaleń odbudowywać Irak za pieniądze z pomocy amerykańskiej i wpływy z eksportu irackiej ropy mieli tylko koalicjanci.
Dziś wiadomo, że najwięcej zyskali Amerykanie. Lwią część kontraktów (wartych ponad 10 mld dol.) zgarnął Halliburton, firma, która należała wcześniej do wiceprezydenta USA Dicka Cheneya, oraz Bechteli, gdzie pracuje b. sekretarz stanu USA George Schultz. Doskonale poradzili sobie również Brytyjczycy, podpisując kontrakty o wartości 4,4 mld dol. Zyski z irackiej wojny będą dla nich jeszcze większe, bo brytyjskie i amerykańskie koncerny naftowe uzyskały dostęp do nieeksploatowanych jeszcze irackich złóż. Ponadmiliardowe kontrakty, m.in. na odbudowę kraju, otrzymały także firmy chińskie i irańskie, których w koalicji nie było.
Zdaniem Romana Baczyńskiego, który jako szef państwowego Bumaru negocjował kontrakt w Iraku, polskie firmy miały szanse na zamówienia za 2,25 mld dolarów, gdyby znalazły się na tworzonych w Waszyngtonie listach preferencyjnych dostawców. Ostatecznie sięnie znalazły, i – jak dotąd – skończyło się na 410 mln dol. Zabrakło też działań ze strony polskich organizacji przedsiębiorców.
– Polskie firmy budowlane straciły zainteresowanie Irakiem. Po pierwsze, chcieliśmy tam wchodzić po odniesieniu zwycięstwa militarnego. A to zwycięstwo jest dyskusyjne. Tam wciąż jest niebezpiecznie, wybuchają bomby, giną ludzie. Odpowiedzialna firma nie wyśle tam swoich ludzi, gdy nie ma odpowiedniego zabezpieczenia. Nie wyśle nawet sprzętu – twierdzi Marek Michałowski, prezes Budimeksu. – Po drugie, zmieniła się sytuacja na polskim rynku. W tej chwili jest tak dużo pracy, że nie musimy szukać kontraktów w Iraku.