Letnia przygoda z językiem

Wakacje to okazja do tańszej nauki języków obcych. Ceny kursów w kraju spadają nawet o połowę, a mocny złoty obniża koszty szkoleń za granicą

Aktualizacja: 17.06.2008 21:33 Publikacja: 17.06.2008 18:40

Akcje ulotkowe to jeden z najczęstszych sposobów przyciągania klientów

Akcje ulotkowe to jeden z najczęstszych sposobów przyciągania klientów

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Latem, gdy mniejsze jest zainteresowanie nauką języków w Polsce, szkoły prześcigają się w sposobach przyciągania chętnych. Najczęściej kuszą niższą ceną.

Maciej Jamiołkowski, współzałożyciel największej w Polsce szkoły językowej British School, twierdzi, że letnie ceny kursów są tam niższe o ok. 25 procent. 40-godzinny kurs konwersacyjny kosztuje 320 zł. – Latem prowadzimy tylko konwersacje, bo na nie jest zapotrzebowanie. Ludzie nie chcą chodzić do szkoły, ale relaksować się rozmową, poznawać innych w tej samej grupie wiekowej. Z naszych obserwacji wynika, że w wakacje na zajęcia językowe chodzą głównie pasjonaci języka. Dla nich jest to dobra zabawa – ocenia Maciej Jamiołkowski.

Cenowe promocje reklamują też Archibald i wrocławski Lektor, który latem obniża ceny kursów w kraju o ok. 30 proc. – My do końca czerwca oferujemy kursy po cenach do 50 proc. niższych – mówi Agata Urbańczyk ze szkoły języka angielskiego Archibald, która kształci tylko w kraju, a nauczanie wakacyjne organizuje od 16 lat. Jak dodaje, w tym roku największe zainteresowanie budzą dwie nowości. To kursy Travel Express i Study Express. – W 30 godzin przypominamy język wybierającym się za granicę pracownikom firm oraz studentom – wyjaśnia Urbańczyk.

Dodaje, że w wakacje powodzenie mają też intensywne kursy powtórkowe. Jej zdaniem główną wakacyjną klientelę szkoły stanowią kobiety między 20. a 40. rokiem życia (70 proc. kursantów). Tak dużej przewagi pań na kursach językowych nie potwierdza Maciej Jamiołkowski z British School, która działa w ponad 70 miastach Polski i uczy nie tylko angielskiego (choć stanowi 80 proc. kursów), ale też wielu innych języków. Rocznie kształci ponad 30 tysięcy osób, z tego 15 proc. w wakacje.

Angielskiego, niemieckiego, francuskiego, włoskiego i szwedzkiego można się nauczyć latem w warszawskiej szkole TFLS. Najdroższe są kursy specjalistyczne i przygotowujące do egzaminów (nawet 2400 zł), najtańsze – standardowe (np. 18 godzin angielskiego za 229 zł). – Wśród naszych wakacyjnych studentów są przede wszystkim absolwenci szkół średnich oraz studenci. Nie brak również chętnych na specjalistyczny angielski – w biznesie, bankowości czy medycynie – wylicza Iwona Święcka, dyrektor metodyczny TFLS. Zauważa, że obecnie głównymi trendami w nauce języków obcych jest nacisk na komunikację, egzaminy językowe i certyfikaty. – Ostatnio zapanowała też moda na wielojęzyczność, coraz więcej osób uczy się dwóch, a nawet trzech języków jednocześnie. Popularnością cieszą się języki skandynawskie, a szczególnie szwedzki i ostatnio też rosyjski – dodaje dyrektor Święcka.

Silną konkurencją dla kursów w kraju są wakacyjne szkoły językowe za granicą. Teraz jeszcze silniejszą, gdyż wzmocnienie złotego obniżyło ich koszty. – Zainteresowanie letnią nauką języka rośnie, bo rodacy coraz lepiej zarabiają. Popularność wyjazdów do USA to z kolei efekt słabego dolara i bogatej oferty. W tym roku w wakacje kształcić będziemy w kraju i za granicą około pół tysiąca osób – wylicza Jerzy Heinrich, właściciel warszawskiej szkoły Lexis, która wysyła rocznie za granicę ok. 300 osób.

Większość wyjeżdża w wakacje. Lexis oferuje kursy nie tylko w krajach europejskich, ale też w Australii, Nowej Zelandii, RPA, Ameryce Południowej, Kanadzie czy USA. – Każdy kurs za granicą zawiera w sobie nie tylko naukę przez native speakera, ale także poznawanie kultury, zabytków i atrakcji danego kraju czy regionu. Latem Polacy chętnie je wybierają, bo chcą połączyć przyjemne z pożytecznym – podkreśla Heinrich.

Wrocławski Lektor rocznie wysyła do kilku krajów Europy ok. 150 osób, z tego 80 proc. w wakacje.

– Najpopularniejsze są Wielka Brytania i Malta. Funt stoi słabo, więc wyjazd się opłaca. Wyjeżdżają zarówno młodzi ludzie przed maturą, jak i pracownicy firm potrzebujący obycia z językiem. Dla nich nasz partner, np. szkoła na Malcie, organizuje intensywne kursy połączone z poznawaniem kraju i lokalnymi atrakcjami – opowiada Katarzyna Rosińska z Lektora.

Na stronach internetowych polskich szkół językowych chętni do nauki znajdą wiele innych pokus. Są rejsy łodziami do zacisznych zatok, nocne zabawy w klubach, zwiedzanie zabytków, nauka rodzimych tańców, np. flamenco w Hiszpanii.

– Rocznie na naszych kursach uczy się średnio 2 tys. osób, z tego w wakacje około setki – mówi Marta Wojcieszak-Paluch, dyrektor szkoły Lingua Nova, jednej z najstarszych w Polsce. Latem organizuje kursy w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Wiedniu, na Malcie i to one właśnie cieszą się wzięciem. – Łączymy w nich naukę ze zwiedzaniem i poznawaniem rdzennych mieszkańców, bo uczestnicy kursów mieszkają u rodzin. Nasi wakacyjni klienci to najczęściej młodzi ludzie do 35 lat – dodaje dyrektor Lingua Nova.

Inną popularną wakacyjną formą nauki języka jest łączenie jej z pracą. – Nasz partner w danym kraju proponuje rodzaj pracy dostosowany do umiejętności językowych i zawodowych uczestnika takiego wyjazdu – wyjaśnia Jerzy Heinrich z Lexis. Jego kursanci pracują więc w gastronomii i hotelarstwie, sprzątają domy, ale także są zatrudniani w bankach i firmach informatycznych.

Latem, gdy mniejsze jest zainteresowanie nauką języków w Polsce, szkoły prześcigają się w sposobach przyciągania chętnych. Najczęściej kuszą niższą ceną.

Maciej Jamiołkowski, współzałożyciel największej w Polsce szkoły językowej British School, twierdzi, że letnie ceny kursów są tam niższe o ok. 25 procent. 40-godzinny kurs konwersacyjny kosztuje 320 zł. – Latem prowadzimy tylko konwersacje, bo na nie jest zapotrzebowanie. Ludzie nie chcą chodzić do szkoły, ale relaksować się rozmową, poznawać innych w tej samej grupie wiekowej. Z naszych obserwacji wynika, że w wakacje na zajęcia językowe chodzą głównie pasjonaci języka. Dla nich jest to dobra zabawa – ocenia Maciej Jamiołkowski.

Pozostało 86% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy