Piotr Piasecki, prezes Polskiej Izby Firm Szkoleniowych, do dziś wspomina kurs, którego uczestnicy musieli przejść po rozżarzonych węglach. Miało to im udowodnić, jak wiele mogą.
Jego zdaniem zapotrzebowanie polskich firm na nietypowe kursy dla najwyższej kadry zarządzającej jest coraz większe. – W takich szkoleniach chodzi o trzy cele: sprawdzenie top menedżera w sytuacjach nietypowych, rozwój umiejętności budowania zespołu, rozwój cech przywódczych – wylicza prezes Piasecki.
Właśnie tych ostatnich uczą od roku benedyktyni w klasztorze w Tyńcu. Czego mnisi mogą nauczyć prezesów największych korporacji? – Na przykład tego, jak przekonać ludzi na stanowiskach i dobrze zarabiających, żeby nie odchodzili z firmy. Klasztor to miejsce, w którym grupka ludzi z własnej woli spędza życie. Przeor zna więc odpowiedzi na pytania ważne także w biznesie: Czy firma jest wspólnotą czy tylko miejscem pracy; jakie wartości są ważne, by ludzie chcieli zostać w niej jak najdłużej? Uświadamia, jak ważny jest szacunek okazywany pracownikowi, możliwość jego rozwoju zawodowego czy uczciwość w kontaktach z podwładnymi – wylicza Agnieszka Kasprzyk z firmy Coach ICC Job Hunter, organizatorka szkoleń. Oprócz wykładów przeora są dyskusje i warsztaty. Zajęcia odbywają się w kilkuosobowych grupach w weekendy. Wiadomo, że menedżerowie nie mają czasu na długie kursy.
Katarzyna Lubbe i Agata Wiatrowska z firmy Spirit of Leadership trzeci rok organizują dwudniowe szkolenia z końmi. Pomysł podpatrzyła w Niemczech Agata Wiatrowska podczas stypendium w PricewaterhouseCoopers. – Koń pełni tu rolę metafory świata biznesu. To zwierzę żyjące w stadzie o ustalonej hierarchii – przywództwo obejmuje najmądrzejszy, najodważniejszy osobnik. Konie są też bardzo wyczulone na takie cechy, jak udawanie przez człowieka, że się nie boi. Wtedy często odmawiają współpracy. A w świecie biznesu ludzie przywdziewają różne maski. Koń pomaga im je zrzucić, być sobą, stać się zrozumiałym dla otoczenia – wylicza Katarzyna Lubbe.
Jej zdaniem uczestnicy nie powinni wcześniej mieć kontaktów z końmi. Umiejętność jazdy konnej czy posiadanie własnego wierzchowca wręcz przeszkadza w szkoleniu.