Nie wszyscy uczestnicy międzynarodowej konferencji w sprawie zmian klimatu są zadowoleni z postępów prac. Zdaniem organizacji pozarządowych trudno liczyć na sukces, czyli wypracowanie rozwiązań, które mają być zaakceptowane podczas przyszłorocznego szczytu w Kopenhadze. – Ciągle nie ma na stole konkretnych propozycji – powiedział w piątek Hans Verlome z Climate Action Network. – Negocjacje trzeba przyspieszyć – dodał.
O dalekiej drodze do porozumienia mówią też nieoficjalnie polscy obserwatorzy. Wytykają, że przedstawiciele poszczególnych państw mają zbyt sztywny mandat negocjacyjny, by możliwe były jakieś ustalenia.
Verlome jest rozczarowany postawą krajów rozwiniętych, które nie chcą dotrzymywać zobowiązań podjętych na ubiegłorocznej konferencji na Bali. – UE chce redukować emisję CO2 o 20 proc., a powinna przygotować się do 30-proc. redukcji – uważa. Japonia, Kanada i Australia powinny do 2020 r. ograniczyć emisje o 25 – 40 proc., ale rząd Australii deklaruje tylko 5 – 15 proc.
– Na Bali zastanawialiśmy się nad kierunkami, obecnie możemy być bardziej precyzyjni – wyjaśnia stanowisko UE Jurgen Lefevere, przedstawiciel Komisji Europejskiej. Jego zdaniem nie ma powodów, by wróżyć szczytowi klęskę. – Konkrety wkrótce się pojawią – zapewnia.
Również Maciej Nowicki podkreśla, że wszystko idzie zgodnie z planem. – To jest naturalne, że państwa mają odmienne stanowiska – mówi minister.