Rezygnacja z samodzielnej polityki pieniężnej oznacza, że w zasadzie jedynym buforem i instrumentem niezależnie oddziałującym na sferę realną gospodarki jest polityka fiskalna. Stopa procentowa ustalana przez Europejski Bank Centralny dla całej strefy euro może w każdym momencie być dla poszczególnych krajów zbyt wysoka lub zbyt niska.
Byśmy mogli w pełni skorzystać z członkostwa w strefie euro i cieszyć się wyższym oraz stabilniejszym wzrostem w długim okresie, polityka fiskalna kraju musi być naprawdę restrykcyjna w czasach prosperity, tak by możliwe było jej łagodzenie, gdy koniunktura słabnie. Elastyczność polityki fiskalnej będzie tym większa, im głębszy będzie rynek pracy i szersza baza podatkowa. Dlatego reformę rynku pracy i budżetu Polska powinna przeprowadzić, zanim poważnie zaczniemy się starać o wejście do strefy euro.
Jeżeli będziemy z tym zwlekać na czas po przyjęciu wspólnej waluty, niezbędnych zmian być może nie uda się w ogóle przeprowadzić. Cztery lata temu nie udało się przyjąć tzw. planu Hausnera, bo minikryzys przełomu 2003 i 2004 roku skończył się wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej, zmniejszając gotowość do podjęcia niepopularnych działań.
Gdyby zaproponowane wówczas reformy rynku pracy i finansów publicznych zostały wdrożone, polska gospodarka byłaby dziś zapewne w lepszym położeniu. Jeżeli, wchodząc do strefy euro, nie poprawimy obu tych obszarów, zwiększy się ryzyko dużych wahań tempa wzrostu gospodarczego. Wówczas wdrażanie i tak niezbędnych reform może się okazać jeszcze trudniejsze niż obecnie.
[srodtytul]Zyski po zmianie waluty [/srodtytul]