Nie wystarczy przetrwać kryzys

W gospodarce światowej, a także w polskiej, dzieje się coś niepokojącego. Coś złego do nas puka i musimy sobie z tym poradzić - mówi Michał Boni, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów i Zespołu Doradców Strategicznych Premiera

Publikacja: 04.03.2009 02:17

Nie wystarczy przetrwać kryzys

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Spodziewa się Pan sporu o deficyt budżetowy pomiędzy Premierem Pawlakiem, który skłania się ku aktywnemu państwu, a ministrem Rostowskim, który pilnuje deficytu budżetowego?[/b]

Nie, zresztą mamy teraz do czynienia z mitologizowaniem deficytu budżetowego. Bo co mówi rząd: wzrost gospodarczy będzie mniejszy niż zaplanowano w ustawie. Ubranie zaprojektowane w budżecie jest na trochę innego człowieka i dlatego miesiąc temu przejrzeliśmy wydatki budżetowe. To był pierwszy krok i zrobiony w odpowiednim momencie. Ale przegląd w ogóle nie dotyczył deficytu. Co zmienia decyzja o zwiększeniu deficytu dla inwestycji? Niewiele. Ale za to daje sygnał dla inwestorów, że sobie nie radzimy, że zadłużamy kraj, że zwiększamy niepewność wokół polskiej gospodarki. Poza tym w ciągu roku deficyt raz jest wyższy, raz niższy i nawet przekroczenie zapisanego limity jest zgodne z prawem i nie oznacza, że takie będzie pod koniec roku. My mamy dwa zadania do wykonania w czasie kryzysu: poradzić sobie z nim oraz działać tak, by przesunąć się szybciej w stronę krajów bardziej rozwiniętych i stabilnych. Jak to zrobić: wybrać bardziej znaną i stabilną walutę oraz zbudować nowe przewagi konkurencyjne. Jeśli kryzys jest burzą, to kapitan Tusk musi przeprowadzić okręt nie tylko przez burzę, ale po burzy dopłynąć do najlepszego portu.

[b]Czy przypuszcza Pan, że gdy wejdziemy do korytarza ERM 2 to EBC pomoże nam trzymać kurs +/- 15 proc, co pozwoli nie roztrwonić naszych rezerw?[/b]

Zasadniczo powinien.

[b]Część ekonomistów uważa, że powinniśmy zacząć utrzymywać sztywniejszy kurs dopiero po osiągnięciu dołka kryzysowego, a nie teraz...[/b]

Ale kto powiedział, że mamy do ERM2 wchodzić natychmiast. Z wypowiedzi premiera, przedstawionej na spotkaniu w Kancelarii Prezydenta z pracodawcami, związkami zawodowymi, samorządowcami i ekonomistami, wynikać może tak naprawdę propozycja trzypunktowego porozumienia. Po pierwsze: uważamy, że idziemy do euro; po drugie wspólnie uważamy, że trzeba zmienić konstytucję w określonych sprawach i w punkcie trzecim: wchodzenie do ERM2 musi uwzględniać wartość i bezpieczeństwo złotego. W tych trzech kwestiach można się porozumieć , choć mam wrażenie, że wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego i prezydenta Kaczyńskiego z piątku nie odpowiadają klimatowi środowej debaty.

[b]Kiedy następny przegląd budżetowy?[/b]

Cały czas sprawdzamy jakie są dochody i wydatki. Ale kolejny, całościowy odbędzie się jak przypuszczam w maju, gdy będą znane wyniki makroekonomiczne za pierwszy kwartał.

[b]Panie ministrze gdyby w skali od 1 do 10 miał Pan ocenić powagę kryzysu w Polsce, to na ile by Pan go oszacował?[/b]

Nie chcę się spierać, jaką mamy skalę realnego kryzysu w Polsce i czy jest ona mniejsza niż to co piszą polskie media, czy większa. To trochę jałowy spór. Po prostu musimy sobie wszyscy uświadomić, że skończył się czas spokoju i że w gospodarce światowej, a także w polskiej, dzieje się coś niepokojącego. Coś złego do nas puka i musimy sobie z tym poradzić.

[b]I co radzimy sobie?[/b]

Tak. Ale też musimy zdawać sobie sprawę z tego, jak światowa sytuacja jest zmienna i nieprzewidywalna. Zmieniają się więc nasze priorytety. Inaczej układała się lista wyzwań w październiku i listopadzie ubiegłego roku, inaczej w styczniu, a inna jest teraz na przełomie lutego i marca. Przedsiębiorcy zaczęli hamować z inwestycjami pomiędzy drugim a trzecim kwartałem zeszłego roku. Rozsądnie stali się ostrożniejsi, ale dane makroekonomiczne nie pokazywały takich zagrożeń jak te obecne.

Pod koniec roku sytuacja na polskim rynku pracy była stabilna. Gdy zwolnienia dotykały Brytyjczyków, Amerykanów i Niemców u nas pracowało ok. 16 milionów ludzi. Zmieniło się to dopiero w styczniu, gdy do urzędów pracy napłynęło ponad 300 tysięcy nowych osób. ( a wyrejestrowało ponad 140 tys.). Ale gdy w listopadzie opracowaliśmy Plan Stabilności i Rozwoju wydawało się, że w pierwszym pakiecie powinny być ustawy dotyczące bankowości. To nasza polisa bezpieczeństwa na wypadek zagrożeń dla systemu bankowego. Ustawa o BGK jest już w Senacie i mam nadzieję, że od kwietnia nowe linie poręczeń i kredytów dla przedsiębiorstw w skali ok. 30 mld zł w tym roku będą gotowe i dostępne. Teraz pracujemy nad propozycjami związanymi z zapisanymi w budżecie 40 mld zł na gwarancje skarbu państwa dla firm i inwestycji. Raz, dwa razy w tygodniu spotyka się grupa robocza, przedstawiciele resortów i identyfikujemy problemy oraz wypracowujemy koncepcje radzenia sobie z nimi.

[b]Ale ten kryzys wywołuje w nas poczucie, że to prawie stan wyjątkowy. Trzeba więc działać szybciej, agresywniej. Właściwie natychmiast. A pakiet, o którym Pan powiedział wciąż nie jest zbiorem obowiązujących ustaw.[/b]

Byłbym ostrożny z tą gwałtownością, bo to może nas doprowadzić do rozwiązań, które niekoniecznie będą przemyślane. Trzeba działać sprawniej, ale w sposób przemyślany, bo to gwarantuje skuteczność. To mają być działania, które przyniosą realny efekt, a nie propaganda polityczna. I dlatego uważam, że jest jakaś kolejność spraw, nad którymi musimy pracować. Istnieje potrzeba silniejszej waluty – złoty zaczął się wzmacniać i trzeba go wspierać dalej – oraz konieczność prowadzenia debaty o euro. To jest ważne ze względu na spekulację na rynkach finansowych, na wahania złotego. Ale również jest to ważne dla polskiego eksportu i budownictwa. Bo one uniosą relację złoty – euro na poziomie 4-4,20, natomiast poziomy wyższe są zagrożeniem dla różnych sektorów gospodarki.

Jest też ważne, abyśmy mieli sprawny model uruchamiania inwestycji, szczególnie o charakterze publicznym. Po pierwsze nie jest prawdą, że ostatnie zmiany w wydatkach budżetowych lawinowo zmniejszyły skalę inwestycji publicznych. Po drugie kończymy właśnie dokładny przegląd, gdzie są jeszcze te gwoździe, które wchodzą w plecy każdemu, kto chce inwestować i które mu zabierają choćby jeden dodatkowy dzień na niepotrzebną mitręgę administracyjną. W ciągu trzech – czterech tygodni powstanie taka specustawa, która je zlikwiduje. To jest bardzo ważne, bo jeśli my mówimy, że chcemy wydać prawie 20 mld złotych w tym roku na inwestycje współfinansowane z Unii Europejskiej, to znaczy, że musimy umieć odzyskać prawie 17 mld z Brukseli. A to oznacza, iż część tych inwestycji będzie musiała mieć zamknięte rachunki do 30 września, inaczej nie odzyskamy tych pieniędzy w tym roku.

[b]Godzina „zero” dla sprawniejszych inwestycji publicznych i systemu poręczeń wybije, jak zapewnia rząd, w kwietniu. A kwestie związane z bezpieczeństwem zawodowym i społecznym?[/b]

To mniej więcej ten sam czas. Tylko, że my chcemy rozwiązań nie tylko dotyczących zatrudnienia, czy bezpieczeństwa dochodowego. Dla nas równie ważne są inne kwestie, choćby na przykład możliwość wyjazdu dzieci na wakacje.

[b]Chce pan reaktywować Fundusz Wczasów Pracowniczych?[/b]

Nie, ale myślimy o tym, jak w ramach Funduszu Rezerwy Solidarności Społecznej pomóc bezrobotnym rodzicom w tym, by ich dzieci mogły gdzieś wyjechać na wakacje. Proszę zrozumieć: nie chcemy zmieniać całego modelu polityki społecznej, tylko reagować tam, gdzie to niezbędne. Przygotowujemy geograficzną mapę zagrożeń, gdzie badamy wpływy podatków, trwałość bezrobocia nawet w czasie wzrostu gospodarczego, słabość instrumentów aktywnej polityki rynku pracy, słabości lub siłę organizacji pozarządowych, czy samorządów lokalnych. Ta mapa jest nam potrzebna po to, byśmy traktowali kryzys nie tylko jako wyzwanie dla całej gospodarki, ale też pomagali przezwyciężyć go człowiekowi, rodzinom, społecznościom lokalnym. Trzeba stworzyć warunki dla odpowiadania na zagrożenia kryzysowe na poziomie lokalnym.

[b]Ale czy teraz nie powinniście przeprowadzić gruntownej reformy finansów publicznych, przeorganizowania wydatków sztywnych, zmniejszenia nieracjonalnych transferów socjalnych. Czy to nie przyniosłoby lepszych efektów niż diagnoza zagrożeń lokalnych?[/b]

Państwo nie doceniacie napięć lokalnych. Stalowa Wola staje się pewnego rodzaju poligonem. Nagle okazuje się, że istnieje tam np. poważny problem z odlesieniem części terenów. My nie chcemy wszystkiego załatwiać centralnie, ale to po, by wiedzieć jak pomagać z pozycji rządu, musimy mieć taką mapę.

[b]Pan jest bardziej politykiem społecznym, niż ekonomistą. Patrzy Pan na kryzys z perspektywy społecznej?[/b]

Patrzę na kryzys jak na wyzwanie ekonomiczne i społeczne. Ważne jest nie tylko jak sobie poradzimy z kryzysem, ale jacy z niego wyjdziemy. I to jest po części odpowiedź na państwa pytanie. Przekonanie, że kryzys jest dobrym momentem na reformy transferów społecznych jest poglądem sprzed kilkunastu lat, chodzi o taką wersję reform, gdzie mówi się tylko o cięciach. Natomiast warto zobaczyć – właśnie teraz – czy państwo dobrze, efektywnie adresuje swoje zadania. Kryzys jest dobrym testem, żeby bezużyteczne narzędzia polityki publicznej w różnych dziedzinach, w tym i w obszarze społecznym – zmienić, nadać im inny charakter.

Uważam zarazem, że dzisiaj Polska ma o wiele ważniejsze wyzwania dotyczące rozwoju cywilizacyjnego: edukacji, nauki, innowacyjności, Internetu, dróg. Jeśli uda nam się im sprostać, to juź za kilka lat zdobędziemy nowe przewagi konkurencyjne. Jeśli mówimy, że priorytetem jest stworzenie dobrej relacji i bazy współpracy między biznesem a nauką, innowacyjnością, to znaczy, że w momencie wychodzenia z kryzysu chcielibyśmy mieć takie przewagi konkurencyjne, jakich wcześniej nie mieliśmy (w najbliższym okresie uruchomione zostaną na badania związane z gospodarką prawie 1,2 mld zł). Jeśli mówimy o usprawnieniu procesów inwestycyjnych i o wykorzystaniu czasu kryzysu na zwiększenie dostępności komunikacyjnej, w tym transportowej Polski, ale i też internetowej, to mamy szanse na polepszenie naszej sytuacje po kryzysie. A jeśli przez ten czas będziemy tylko oszczędni budżetowo w różnych dziedzinach, to co prawda będziemy bezpieczniejsi, ale nic poza tym. I dlatego potrzebny jest taki splot działań ekonomicznych – oszczędnościowego reżimu w wydatkach oraz działań, które budują nowe przewagi konkurencyjne i podtrzymują bezpieczeństwo społeczne.

[b]Spodziewa się Pan sporu o deficyt budżetowy pomiędzy Premierem Pawlakiem, który skłania się ku aktywnemu państwu, a ministrem Rostowskim, który pilnuje deficytu budżetowego?[/b]

Nie, zresztą mamy teraz do czynienia z mitologizowaniem deficytu budżetowego. Bo co mówi rząd: wzrost gospodarczy będzie mniejszy niż zaplanowano w ustawie. Ubranie zaprojektowane w budżecie jest na trochę innego człowieka i dlatego miesiąc temu przejrzeliśmy wydatki budżetowe. To był pierwszy krok i zrobiony w odpowiednim momencie. Ale przegląd w ogóle nie dotyczył deficytu. Co zmienia decyzja o zwiększeniu deficytu dla inwestycji? Niewiele. Ale za to daje sygnał dla inwestorów, że sobie nie radzimy, że zadłużamy kraj, że zwiększamy niepewność wokół polskiej gospodarki. Poza tym w ciągu roku deficyt raz jest wyższy, raz niższy i nawet przekroczenie zapisanego limity jest zgodne z prawem i nie oznacza, że takie będzie pod koniec roku. My mamy dwa zadania do wykonania w czasie kryzysu: poradzić sobie z nim oraz działać tak, by przesunąć się szybciej w stronę krajów bardziej rozwiniętych i stabilnych. Jak to zrobić: wybrać bardziej znaną i stabilną walutę oraz zbudować nowe przewagi konkurencyjne. Jeśli kryzys jest burzą, to kapitan Tusk musi przeprowadzić okręt nie tylko przez burzę, ale po burzy dopłynąć do najlepszego portu.

Pozostało 87% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy