Gdy w swym pierwszym prezydenckim orędziu Obama przedstawił najambitniejszy program reform społecznych i gospodarczych od czasów Roosevelta, media rozpływały się w zachwytach. Ale już wtedy reakcja rynków finansowych była nadzwyczaj chłodna. Dzień po wielkim przemówieniu prezydenta zarówno NYSE, jak i NASDAQ jakby nigdy nic kontynuowały swój zjazd. I tak jest do dziś: niedawny wzrost indeksów związany był nie z działaniami rządu, lecz z informacją o zaskakująco dobrych wynikach Citibanku. Barack Obama jest wciąż bardzo popularnym prezydentem, ale Wall Street jakoś nie ma do niego przekonania. Powodów jest wiele.
Gdy Obama tworzył swój gabinet, inwestorzy z uznaniem reagowali na jego dobór ludzi od gospodarki: przeważali pragmatyczni centryści, fachowcy od konkretu, a nie ideolodzy. Skład gabinetu się nie zmienił, ale coraz bardziej populistyczna retoryka ze strony samego Obamy niepokoi wielu inwestorów. Tym bardziej że za retoryką idą czyny: w jego projekcie budżetu na przyszły rok zawarte są propozycje zniesienia ulg podatkowych dla najbogatszych oraz podwyższenia podatku od zysków kapitałowych.
Inwestorzy obawiają się też, że Obama spełni swą wyborczą obietnicę i spróbuje wprowadzić nowe przepisy ułatwiające zakładanie związków zawodowych, co zdaniem wielu pogorszy sytuację wielu firm – i tak borykających się z kryzysem.
Najpoważniejsze obawy dotyczą jednak tego, że Obama stara się zdaniem wielu robić za dużo naraz na innych frontach, nie koncentruje natomiast wystarczająco na wyzwaniu numer jeden: walce z kryzysem. Sam król inwestorów Warren Buffett, dobry przyjaciel Obamy, publicznie upomniał prezydenta w jednym z niedawnych wywiadów telewizyjnych: po pierwsze gospodarka, po drugie gospodarka, po trzecie gospodarka. Tymczasem Obama chce „przy okazji” jednocześnie przeprowadzić parę wielkich reform (służba zdrowia, sektor energetyczny, edukacja), przy których jego poprzednicy – w łatwiejszych czasach – ponosili spektakularne klęski.
– Nie możesz oczekiwać od ludzi, że staną za tobą murem, jeśli chcesz przepchnąć im przez gardło za dużo rzeczy naraz – stwierdził Buffett.