"Rz": Pojawiają się pierwsze symptomy ożywienia w USA, tymczasem w Europie sytuacja w pierwszym kwartale była dramatyczna. Czy to oznacza, że Europa pozostanie dłużej w recesji, nawet po uwzględnieniu opóźnienia czasowego z jakim dotarł tu kryzys?
Tak, ale nie tylko - recesja będzie w Europie bardziej dotkliwa także z innego powodu. W USA działania podjęte w walce z kryzysem były zapoczątkowane wcześniej. Warto na przykład pamiętać, że jeszcze w lipcu 2008 roku Europejski Bank Centralny podnosił stopy procentowe, natomiast FED już wtedy obniżał stopy procentowe. Potem bank centralny strefy euro także działał raczej ostrożnie, dodatkowo pozwalając na umacnianie się euro względem dolara, co nie ułatwiało życia europejskim eksporterom. Nawet teraz euro jest bardzo mocne. Poza tym działania europejskich rządów nie były skoordynowane. To wszystko składa się na sytuację, w której USA szybciej wyjdą z recesji. Ale i tak trzeba pamiętać, że w obu przypadkach - zarówno w Europie jak i w USA ożywienie będzie bardzo słabe. Wzrost w Europie wyniesie zero procent, w USA - ok. 1-1,5 proc.
[b]Czy to oznacza, że to co robi bank centralny i rząd w USA to najlepsze metody w walce z kryzysem?[/b]
Tego nie można jednoznacznie powiedzieć, ale rzeczywiście wygląda na to, że robią wszystko co leży w zasięgu ich możliwości. Stopy procentowe są na prawie zerowym poziomie, FED wprowadził ilościowe luzowanie polityki pieniężnej, czyli mówiąc po ludzku dodrukowuje dolary, a rząd zwiększa wydatki i dług publiczny. Niezależnie od konsekwencji, w polityce fiskalnej i monetarnej walczy się z kryzysem na bardzo szerokim froncie. Powstaje pytanie, czy te działania doprowadzą do silnego ożywienia, a tu kluczem są zakupy, których dokonują Amerykanie. A tymczasem obserwujemy proces odbudowy oszczędności społeczeństwa, więc tempo wzrostu konsumpcji nie będzie tak szybkie jak bywało to wcześniej.
[b]Ale czy wszystkie te działania - zwiększanie długu publicznego, dodrukowywanie pieniędzy - nie będą skutkowały dość szybkim podnoszeniem stóp procentowych w USA z powodu rosnącej inflacji? Tam pojawiają się już takie głosy.[/b]