Z informacji uzyskanych przez „Rz” w Ministerstwie Finansów wynika, że w czerwcu obligacje detaliczne cieszyły się nieznacznie mniejszym zainteresowaniem klientów niż w maju. Sprzedaż przekroczyła 340 mln zł wobec 350 mln w maju i była wyraźnie niższa niż np. jesienią zeszłego roku, kiedy na skutek eskalacji kryzysu finansowego Polacy szukali najbezpieczniejszych form oszczędzania – w październiku 2008 r. sprzedaż przekroczyła miliard złotych.
– W sprzedaży obligacji detalicznych nie dostrzegamy wyraźnych trendów. Nieco słabszy wynik czerwcowy mógł być skutkiem wydatków związanych z wakacjami – mówi w rozmowie z „Rz” Anna Suszyńska, wicedyrektor Departamentu Długu Publicznego w Ministerstwie Finansów.
W lipcu resort oferuje klientom detalicznym 2,5 mld zł w obligacjach detalicznych, ale obniżył nieco oprocentowanie. W przypadku najpopularniejszych dwuletnich papierów wynosi ono 5 proc. (w czerwcu było to 5,5 proc.). Ustalanie oprocentowania wynika z sytuacji na rynku obligacji hurtowych kupowanych przez instytucje finansowe.
Konkurencją dla oferty obligacji oferowanych przez resort jest giełda i fundusze inwestycyjne, a także banki, które nadal zabiegają o pieniądze Polaków. Ale wojna depozytowa też słabnie. Z danych zbieranych przez „Rz” wynika, że średnie oprocentowanie lokat trzymiesięcznych w 20 największych bankach wynosi 5,59 proc., podczas gdy jeszcze w marcu było to ok. 6,3 proc., a na przełomie roku w niektórych bankach sięgało nawet 10 proc. Ostatnio oprocentowanie kont oszczędnościowych obniżył m.in. PKO BP, ale podobnych decyzji można się spodziewać u konkurentów. – Nie wszystkie banki zareagowały na ostatnią obniżkę stóp procentowych, dlatego w najbliższym czasie możemy się spodziewać, że oprocentowanie depozytów spadnie na rynku o 0,25 – 0,5 pkt proc. – uważa Monika Stasiak odpowiedzialna za produkty depozytowe w Raiffeisen Banku.
Nadal jednak można znaleźć oferty lokat trzymiesięcznych z oprocentowaniem na poziomie zbliżonym do 7 proc., podczas gdy w największych: PKO BP jest to 5 proc., a w Pekao od 1 do 3,35 proc. Te dysproporcje będą się utrzymywać.