W końcu ubiegłego tygodnia dolar był najtańszy od grudnia – 28,9 rubla. W ostatnich ośmiu tygodniach staniał o 8,5 proc.
Bank centralny stara się ten proces spowolnić. Od początku października kupił na rynku ponad 14 mld dol. – podaje „Kommiersant” – podczas gdy we wrześniu tylko 2,6 mld. Dzięki temu udało się jednak doprowadzić do spowolnienia tempa umacniania rubla. – Interwencje na rynku walutowym to jedyne narzędzie, jakim dysponuje bank centralny, by powstrzymać umacnianie się waluty – ocenia gazeta.
Rosnąca cena ropy i sygnały ożywienia rosyjskiej gospodarki powodują powrót zagranicznych inwestorów do rubla. Narasta też spekulacyjny atak na rosyjską walutę. Szczególnie popularne są operacje typu carry trade. – W związku z tym, że rosyjska stopa procentowa jest ciągle znacznie wyższa niż na Zachodzie, przyciąga krótkoterminowych graczy, którzy zadłużają się w krajach o niższej stopie procentowej i lokują pieniądze w Rosji – tłumaczą analitycy.
Obawy przed pęknięciem rublowej bańki są uzasadnione. Nagły spadek ceny ropy może doprowadzić do ucieczki inwestorów i powtórki z poprzedniego roku, kiedy państwo wydało 200 mld dol. na stabilizację waluty.
Podczas gdy bank centralny próbuje ustabilizować sytuację na rynku walutowym, Ministerstwo Finansów poszukuje sposobów na załatanie dziury w budżecie. Rosja zamierza sprzedać w tym roku nawet do 50 ton złota. Będzie to pierwsza tak duża sprzedaż tego kruszcu od rozpadu ZSRR. W Moskwie mówi się, że ma dotyczyć ponad 20 ton, ale mniej niż 50 ton, 0,5 – 1,25 proc. światowego zapotrzebowania. Przy cenie ponad 1060 dol. za uncję Rosja może uzyskać 1,7 mld dol. Według prognoz resortu finansów tegoroczny deficyt wyniesie ok. 7,7 – 7,5 proc. PKB (ok. 3 trylionów rubli).