Kiedy rządzą żądze

Rośnie liczba seksoholików. I to nie tylko wśród osób z pierwszych stron gazet – ostrzegają zagraniczni i polscy terapeuci. Czyżby zwiększyły się nasze potrzeby seksualne? Nieprawda. Źródłem problemu jest nieumiejętność radzenia sobie z emocjami

Publikacja: 28.05.2010 01:27

Kiedy rządzą żądze

Foto: ROL

Tegoroczna laureatka Oscara zdradzona! Niemal od razu po tym, jak Sandra Bullock odebrała w marcu najważniejszą nagrodę filmową, świat dowiedział się, że mąż nie był jej wierny. Jesse James zdradził żonę z co najmniej czterema kobietami. To niejedyny tego typu skandal wśród gwiazd. W grudniu 2009 roku do niewierności przyznał się słynny golfista Tiger Woods. W czasie trwania swojego małżeństwa ze szwedzką modelką miał mieć kilkanaście kochanek. – Nie panuję nad swoim popędem. Nie uważam, że mężczyzna powinien ograniczyć się do jednej partnerki – magazynowi „Star” wyznał z kolei aktor David Duchovny. Swoim uczestnictwem w szalonych orgiach chwaliła się publicznie Fergie, wokalistka Black Eyed Peas. Osoby te łączy coś jeszcze: wszystkie poszły na odwyk dla seksoholików.

Zdaniem terapeutów gwiazdy zainspirowały ludzi z podobnym problemem do szukania pomocy. – Z jednej strony Woods zgotował sobie i rodzinie piekło, z drugiej swoją postawą uratował wiele istnień – uważa Steve Pope, właściciel kliniki w brytyjskim Blackpool, której przybyło pacjentów. O wzroście zainteresowania swoimi usługami mówi BBC większość psychoterapeutów zajmujących się leczeniem seksoholików.

Podobny trend panuje w Polsce. – W ciągu ostatnich pięciu lat liczba moich pacjentów wzrosła prawie o 100 proc. – wyznaje „Rz” Sławomir Jakima, lekarz, psychiatra, seksuolog zajmujący się terapią nałogowych erotomanów. – Coraz więcej jest wśród nich osób młodych, poniżej 30. roku życia. Przybywa kobiet, choć wciąż dwie trzecie to mężczyźni. Zmieniają się też formy uzależnienia. O ile kilkanaście lat temu głównym narzędziem seksoholików były pisma pornograficzne, o tyle dzisiaj jest nim Internet.

Jak już kilka lat temu pisał Patrick Carnes, amerykański lekarz i naukowiec specjalizujący się w zagadnieniach dotyczących uzależnienia seksualnego, 6 proc. użytkowników sieci tkwi w nałogu. A u 1 proc. przejawia się to niezwykle silnie. – Internet jest tanim, szybkim, łatwym, a co najważniejsze anonimowym źródłem treści erotycznych. Jego istnienie wpłynęło na zwiększenie się skali problemu – uważa prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog. Być może gdyby go nie było, część osób nigdy nie odkryłaby w sobie podobnych tendencji.

Sprzyja im fakt, że współczesna kultura przesiąknięta jest seksem. Jego głód utożsamia się wręcz z oznaką zdrowia. Jeśli już być od czegoś uzależnionym, to właśnie od uprawiania miłości – mówią w żartach ludzie. Takiego nałogu tylko pozazdrościć!

[srodtytul]Podryw w spożywczym[/srodtytul]

W seksoholiźmie nie chodzi jednak o seks. Więcej niż przyjemności przynosi on cierpienia, także fizycznego. Bo co innego można powiedzieć o historii kobiety, która tak intensywnie używała wibratora, że trafiła na pogotowie. Albo o losie kierowcy, który onanizując się w czasie jazdy, potrącił dziecko. Przypadki te zdarzyły się naprawdę. Zostały opisane przez Patricka Carnesa. Z kolei niektórzy pacjenci Sławomira Jakimy przez 20 lat potrafili onanizować się kilka razy dziennie.

– Moje fantazje seksualne były tak skrajne, że gdybym je zrealizował, groziłby mi najwyższy wymiar kary – zwierza się „Rz” 36-letni Łukasz, zdrowiejący seksoholik. Gdyby nie uczestnictwo w grupie wsparcia, byłby już w grobie.

Kiedy wpadał w cug, zaraz po obudzeniu siadał do komputera. Potrafił przez sześć, osiem godzin oglądać gołe panienki i się przy tym masturbować. W międzyczasie coś zjadał. Częściej jednak zapominał o tym, że jest głodny. Potem wychodził i korzystał z usług prostytutek. Wracał i znowu siadał do komputera. Brał środki nasenne, by móc zasnąć. Rano zaczynało się od nowa.

26-letni Paweł skończył dobrą uczelnię, jest zatrudniony w dobrej firmie i nieźle zarabia. Ale jeszcze dwa lata temu, zanim trafił do grupy wsparcia, potrafił zarywać noce, oglądając witryny pornograficzne. W dzień chodził niewyspany. Miał problemy z koncentracją, uczeniem się. Owszem, miał dziewczynę. Ale nie stronił od innych kobiet. Choć interesowało go tylko ich uwodzenie. Robił to wszędzie. Dlatego wychodzenie do pobliskiego sklepu spożywczego zajmowało mu dużo czasu. Musiał się dobrze ubrać, wyszykować. Wierzył, że kupując ziemniaki, spotka kobietę swego życia. Każdą kolejną traktował jednak przedmiotowo. Z żadną nie potrafił nawiązać bliskich relacji.

– Według obiegowych opinii erotoman jest osobą posiadającą wielu partnerów – mówi Jakima. – Istota tego uzależnienia polega na utracie kontroli nad swoimi zachowaniami seksualnymi, tj. oglądanie pornografii, masturbacja czy zmiana partnerów. Dlatego tak trudno to przerwać. Jeśli się uda, może pojawić się zespół odstawienny, jak to jest w przypadku innych uzależnień.

[srodtytul]Umieranie bez łez[/srodtytul]

Seksoholicy pogardzają swoimi zachowaniami, jednocześnie czują się wobec nich bezsilni. A apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z czasem potrzebują coraz silniejszych bodźców. Dlatego mimo że nie mają tendencji pedofilskich, zaczynają się na przykład interesować pornografią dziecięcą czy zoofilią.

Tak było w przypadku Pawła. – Zaczęło się od miękkiej erotyki, oglądania samych piersi – opowiada mężczyzna. Z czasem granica się przesuwała. Podobnie było u Łukasza. – Z początku poświęcałem nałogowi około pół godziny dziennie – opowiada. Stopniowo zmieniło się to w godziny. Zaczął wypadać z roli ojca, męża, pracownika. Aż pewnego dnia stwierdził, że przestał panować nad swoimi zachowaniami. Szwankowało też zdrowie. – Miałem symptomy nadciśnienia tętniczego, bóle głowy, może skończyłoby się to udarem – zastanawia się.

W historii Pawła kulminacyjnym momentem była śmierć ojca. Myślał, że to go zmieni, zresetuje. Najbardziej przeraziło go jednak to, że ojciec zmarł, a on... nic nie czuł.

– Byłem zamknięty w swoim świecie, wykastrowany z uczuć. Nie potrafiłem przeżywać ani smutku, ani radości – mówi z kolei Piotr, w grupie wsparcia od ponad dwóch lat. Seks z żoną nie dawał mu przyjemności. Świat realny go nie interesował. Dzieci go drażniły, a ludziom w pracy robił awantury. Uspokojenie odnajdował w masturbacji. Jednocześnie wstydził się tego, co robi, i nienawidził siebie za to.

Jednym z poważniejszych problemów tego uzależnienia jest poczucie wstydu. Stąd, jak mówi Jakima, bierze się lęk seksoholików przed wyznaniem prawdy partnerowi. Wiedzą, że żona szybciej wybaczyłaby im alkoholizm niż coś takiego. Dlatego wytwarzają system iluzji i zaprzeczeń dla wytłumaczenia swoich zachowań, np. „w każdej chwili mogę przerwać”. Jest on dla seksoholików logiczny.

Destrukcyjne emocje w końcu jednak dochodzą do głosu. Pojawia się depresja i myśli samobójcze. Patrick Carnes odnotował ich obecność u 72 proc. badanych przez siebie seksoholików, a 17 proc. próbowało odebrać sobie życie.

– Istotą uzależnienia od seksu są chore emocje – opowiada Jakima. Seksoholicy nie potrafią sobie z nimi poradzić, nie potrafią ukoić istniejącego w sobie napięcia. Nie mają też umiejętności odsuwania w czasie gratyfikacji. Potrzebują jej już, teraz. Masturbacja jest najszybszym sposobem na to. Przynosi jednak tylko pozorną ulgę. Problem wciąż pozostaje.

Dlaczego wybierają taką a nie inną metodę radzenia sobie z emocjami? Dlaczego zamiast kompulsywnie objadać się, onanizują się? Według jednej z teorii przyczyną jest trauma z dzieciństwa. Z badań Carnesa wynika, że aż 80 proc. seksoholików było molestowanych seksualnie.

Źródło problemu może się też kryć w innego rodzaju zaburzeniach relacji rodzic – dziecko. – Moja matka była perfekcjonistką – mówi Paweł. – Od dziecka czułem się brzydki i mało inteligentny. Ulgę odnalazłem w masturbacji. Pierwszy raz zrobiłem to w wieku 11 lat.

78 proc. erotomanów pochodzi z rodzin rygorystycznie wymagających – dowiódł Carnes. – Takich, w których każda niedoskonałość była traktowana jako brak ze strony dziecka starań.

[srodtytul]Orgia zamiast kieliszka[/srodtytul]

W życiu dorosłym uzależnieniu od seksu towarzyszą inne nałogi. 80 proc. kokainistów leczących się w ośrodkach cierpi jednocześnie z powodu nadmiernego zainteresowania erotyką. Pornografia i kokaina stymulują te same partie mózgu – tłumaczy Carnes. Zdarza się, że w grę wchodzi też alkohol. W przypadku Piotra był on wyzwalaczem kompulsywno-obsesyjnych zachowań – Sporą grupę seksoholików stanowią niepijący alkoholicy – mówi Jakima. Kieliszek zamieniają na seks.

Zdrowienie seksoholika musi rozpocząć się od przyznania się do bezsilności wobec problemu. Terapia wzorowana jest na programie 12 kroków ruchu Anonimowych Alkoholików. Zasadnicza różnica w powrocie do zdrowia polega na tym, że można przestać całkowicie pić, w przypadku seksu tak się nie da.

Dlatego leczenie seksoholika przypomina zdrowienie z obżarstwa. Zamiast się głodzić, uczy się, jak jeść w inny sposób. Choć mowa jest też o abstynencji.

– W moim przypadku to powstrzymywanie się od praktyk seksualnych poza małżeństwem – opowiada Łukasz.

Trzy razy w tygodniu chodzi na spotkania grupy wsparcia. Modli się i medytuje. Dzięki temu na nowo stał się wartościowym człowiekiem.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy