Pod znakiem dynamicznych zwrotów sytuacji minęła wtorkowa sesja w Warszawie. Początek dnia należał do kupujących, którym optymizmu dodały pozytywne wypowiedzi szefa Fedu Bena Bernankego o stanie gospodarki USA.
Potem górę zaczął brać pesymizm inwestorów. Sytuację pogorszyły informacje agencji ratingowej Fitch o zbyt dużym deficycie budżetowym Wielkiej Brytanii, co wywołało obawy o powtórkę węgierskich problemów na Wyspach. Popołudnie w Warszawie mijało z kolei pod znakiem zwyżek, ale ostatecznie WIG20 zakończył dzień na 0,20-proc. minusie. Lekką zwyżką sesję zakończyły indeksy małych (o 0,05 proc.) i średnich spółek (o 0,02 proc.).
Zmiennym nastrojom towarzyszyły dość duże obroty. Ich wartość przekroczyła 2,2 mld zł. Z tego aż 830 mln zł przypadło na PZU, którego akcje potaniały wczoraj o 0,29 proc. Wśród blue chipów najmocniej tracił kurs BZ WBK (-2,59 proc.), a liderem zwyżek był Bioton, drożejący o 4,76 proc. Dobrze radziły sobie również spółki informatyczne, chemiczne oraz media. Ich indeksy branżowe rosły odpowiednio o 0,7 proc. i 0,5 proc.
Na tle wydarzeń na giełdach Starego Kontynentu GPW prezentowała się całkiem nieźle. Pod koniec dnia brytyjski FTSE100 tracił 1,27 proc., francuski CAC spadał o 1,27 proc., a niemiecki DAX o 1,28 proc. Sytuacji na parkiecie we Frankfurcie nie poprawiły nawet dobre dane o produkcji przemysłowej w kwietniu, które były lepsze od przewidywań ekonomistów.
Lepiej niż Europa mają się giełdy za oceanem. Na zamknięciu Dow Jones zyskał 1,25 proc., a S&P 1,1 proc. Nasdaq stracił 0,3 proc. Inwestorzy w USA czekają na dane makroekonomiczne, które mogą wpłynąć też na nastroje na warszawskim rynku.