Czy chińskie Volvo pozostanie nietknięte

Szwedzi wierzą w zapewnienia, że ich kultowa marka, uznawana tu za narodowy klejnot, pozostanie nietknięta

Publikacja: 06.08.2010 02:22

Czy chińskie Volvo pozostanie nietknięte

Foto: Rzeczpospolita

W miniony poniedziałek Ford i chiński prywatny koncern Geely sfinalizowały w Londynie umowę sprzedaży Volvo. To ostatecznie zamknęło transakcję, którą śledził cały motoryzacyjny świat. Li Shufu, założyciel i szef Zhejiang Geelly Holding Group, zostanie przewodniczącym rady nadzorczej Volvo Cars. Na nowego szefa Volvo wybrano Niemca Stefana Jacoby’ego, dotąd szefa Volkswagena w USA.

Już po niezwykle trudnych negocjacjach i podpisaniu 28 marca umowy, kiedy szef finansowy Forda Lewis Booth uścisnął dłoń Li, wszyscy zrozumieli, że zaczęła się nowa epoka w historii przemysłu samochodowego Szwecji.

Booth stwierdził wówczas, że dzień sprzedania Volvo Chińczykom to nie tylko dzień radości. – To również dzień smutku, bo ja bardzo lubię Volvo – zapewnił. Mieszane odczucia miał również szef rozwoju produktu w Volvo Magnus Jonsson. – To początek czegoś nowego – mówił. – Ale jednocześnie jest mi przykro odejść z Forda. Przez lata zdążyłem zdobyć tu wielu przyjaciół – opowiadał.

– Świat nigdy nie widział takiej transakcji i wszystko staje się thrillerem – zawyrokował Hakan Matson w dzienniku „Dagens industri”. Stwierdził jednak, że siła, która tkwi w chińskim przemyśle motoryzacyjnym, może stać się losem wygranym na loterii dla spółki, która diametralnie różni się od Geely obrotami, image’em i liczbą zatrudnionych.

W ubiegłym roku Geely sprzedał 325,4 tys. aut – niewiele mniej niż Volvo (334,8 tys.) – zwiększając sprzedaż w ujęciu rocznym o 59 proc. Firma ma dziewięć fabryk w Chinach oraz zakłady montażowe w Rosji i Indonezji.

Porozumienie o sprzedaży między Geely i Fordem miało niezwykle uroczystą oprawę. W marcu bowiem, z okazji 60. rocznicy stosunków dyplomatycznych między obu państwami, do Szwecji z oficjalną wizytą przyjechał wiceprezdydent Chin Xi Jinping z gigantyczną delegacją. W dzień podpisania umowy spotkał się z kierownictwem Volvo.

Według umowy Geely i Volvo Cars mają pozostać osobnymi spółkami, które będzie łączyć osoba właściciela Li Shufu. Volvo zachowa kierownictwo, oddział badań i rozwoju oraz produkcję w Szwecji i Belgii. Ma to zapewnić marce niezależność i nietykalność.

Li Shufu, zwany przewodniczącym Li, kontroluje 51 proc. Geely Automobile. Pozostałe akcje notowane są na giełdzie w Honkongu. Li zapowiedział już zbudowanie nowej chińskiej fabryki Volvo, która wyprodukuje 300 tys. aut rocznie.

[srodtytul]Wolność?[/srodtytul]

Li opisywał przejęcie marki metaforycznie. Volvo to uwiązany na łańcuchu tygrys, który nie może już siedzieć w klatce. Musi wyjść na wolność, by podbić przede wszystkim rynek chiński. I choć tygrys ma rewir na Dalekim Wschodzie, to jego serce należy do Szwecji.

Chińczyk kupił Volvo za 1,8 mld dol. To niespełna jedna trzecia 6,4 mld dol., które w 1999 r. zapłacił Ford, kupując Volvo Cars od Grupy Volvo. – 11 lat temu żyliśmy w innym świecie – konkludował Lewis Booth. Wielu ekspertów jednak oceniło, że obecna kwota to wręcz odstąpienie firmy za bezcen.

Przejęcie Volvo wpisuje się w wielkie plany Geely. Za pięć lat bowiem Li zamierza wyprodukować pięć nowych typów podwozia i wylansować 42 nowe modele. Ambicje właściciela Geely, który zaczął od produkcji lodówek i motocykli, a teraz jest jednym z najzamożniejszych biznesmenów w Chinach, wydają się nieokiełznane.

W 2015 r. produkcja ma wynieść 2 mln samochodów, z czego połowa będzie eksportowana. Straty Volvo obrócą się wówczas w zyski.

Zresztą globalna poprawa na rynku motoryzacyjnym już przekłada się na polepszenie części rezultatów Volvo. W czerwcu w ujęciu rocznym sprzedaż wzrosła o 12,8 proc. W Europie sprzedano 22 632 auta tej marki. Z kolei w USA sprzedaż Volvo wciąż spada.

[srodtytul]Bezpieczeństwo[/srodtytul]

Szwedzi nie ukrywają, że będą się przyglądać, co się stanie z marką, która przez lata wypracowała sobie miano jednej z najbezpieczniejszych, po przejęciu przez Geely, który przez lata nie był w stanie zaliczyć jakiegokolwiek testu bezpieczeństwa.

Zdaniem Per-?ke Fröberga, rzecznika Volvo, dla spółki nie ma zagrożenia dla tej marki premium po przejęciu przez niskobudżetowe Geely. Volvo ma bowiem zachować skandynawskie wyznaczniki: design, jakość, bezpieczeństwo, troskę o środowisko. – Jesteśmy przekonani, że konsumenci także w przyszłości będą postrzegali i oceniali Volvo jako skandynawską markę – mówi „Rz”. – Pielęgnowanie i umacnianie jej wizerunku to warunek, by stała się ona sukcesem także w Chinach. I wszyscy są tego doskonale świadomi.

– Nie sądzę, by przejęcie miało bezpośredni wpływ na wybór marki samochodu przez konsumentów – mówi Nils-Olov Ollevik z gazety „Svenska Dagbladet”. – Ci, którzy kupują Volvo, są przekonani , że to dobry samochód. Podobną opinię wyraża Fröbeg.

Jednak Hakan Matson z „Dagens industi” mówi „Rz” , że prawdopodobnie skutkiem kupna kultowej marki przez Geely może być to, że Szwedzi dokładniej będą przed kupnem sprawdzać, czy samochód spełnia wszelkie klasyczne kryteria. Będą chcieli się przekonać, czy nie zaszkodziły wymogi niskich kosztów produkcji. – Nie sądzę jednak, by przeciętny Svensson po sprzedaniu Volvo przez Forda miałby zrezygnować ze sprawienia sobie nowego Volvo – dodaje.

Ollevik wskazuje jednak na innego rodzaju problemy – wynikające z różnicy kultur. Uwidaczniają się one np. przy obsadzaniu stanowiska szefa czy decyzjach, gdzie ma się znajdować sektor rozwoju produktu. Pierwszą przeszkodę może stanowić to, że strony się całkowicie nie rozumieją i mają różne wyobrażenia. W Szwecji jest bardzo ważne, by w różnych sprawach decyzja była akceptowana także przez pracowników. – Pielęgnujemy kulturę konsensusu – wyjaśnia. – Szefowie dyskutują z pracownikami, jak powinni działać i podejmują wspólnie decyzję. Nie jestem pewien, czy kultura konsensusu panuje także w Chinach.

[srodtytul]Niezależność[/srodtytul]

Zdaniem Ollevika, prawdopodobnie nie ma żadnych prawnych gwarancji niezależności Volvo, ponieważ było by to zbyt wiążące dla Geely. Poza tym kwestia ta interesuje jedynie pracowników firmy i Szwedów. – Zapewne nie była przedmiotem specjalnych dyskusji między Fordem a Geely – uważa.

Według niego, w dalszej perspektywie rozstrzygająca będzie tu kwestia lukratywności firmy. Tak długo, jak będzie przynosić zyski, można będzie używać argumentu o zachowaniu samodzielności Volvo. – Sądzę, że Volvo uda się to. Produkuje przecież dobre auta – ocenia ekspert.

Nie mogę jednak oprzeć się chęci spytania, czy flirt Chińczyków ze Szwedami, by przekonać ich do transakcji z Geely mógł mieć wpływ na przypieczętowanie losów Volvo. Do Chin na spotkanie z Li Shufu udawali się przecież szwedzcy dziennikarze, przedstawiciele związków zawodowych i sekretarz stanu Jöran Hägglund. Geely zatrudnił nawet asystenta władającego szwedzkim i nowego szefa PR, by zajmował się gośćmi ze Szwecji.

W ubiegłym roku reprezentanci Geely odwiedzali fabrykę Volvo w Göteborgu. Związki w lutym wyraziły zgodę na transakcję, ale okazywały niezadowulenie z tego, jak ma wyglądać kwestia przyszłego kierownictwa firmy i jej finansowanie. W marcu chciały cofnąć poparcie, jeżeli nie uzyskają odpowiedzi na swoje pytania. Potem z kolei zrobiły woltę stwierdziwszy, że Li jest bardziej otwarty, niż kierownictwo Forda. Czy cały ten proces miał znaczenie?

– W zasadzie nie miał – ocenia Ollevik. – Jesteśmy po prostu przyzwyczajeni, że gdy nam ktoś coś powie, czy to w kwestii wpływu na spółkę, czy obsadzania jego szefów, to wierzymy w to – konstatuje. – Aż do czasu, gdy się przekonamy, że jest inaczej.

Warto zaznaczyć, że nie tylko Szwedzi wyrażali różnego rodzaju wątpliwości w długotrwałym procesie sprzedawania Volvo. Czynili to także Chińczycy. Państwowy organ planowania NDRC ostrzegał przed problemami współpracy i relacjami ze szwedzkimi związkami zawodowymi. Zgodę na realizację kupna. Musiało wyrazić chińskie Ministerstwo Handlu.

[srodtytul]Przyszłość[/srodtytul]

Przy okazji sfinalizowania w poniedziałek umowy o sprzedaży Volvo Li Shufu udzielił (po chińsku) wywiadu szwedzkiej telewizji. Powiedział, że kupił Volvo z myślą, by nadal zajmowało pozycję lidera, jeżeli chodzi o rozwój na polu bezpieczeństwa i ekologii. Powtórzył też wcześniejsze deklaracje, że główne biuro i zakłady produkcyjne pozostaną w Szwecji i Belgii (Gent).

– Geely pozostanie Geely, a Volvo będzie nadal Volvo – podkreślił Li. – Relacja między dwoma firmami jest braterska i nie będzie wyglądać jak relacja między rodzicem a dzieckiem – zapewnił.

Zadowolenie z transakcji wyraził wiceszef Volvo Cars, Hans-Olov Olsson. Stwierdził, że w Volvo nigdy nie było dumpingu cen i teraz też mu to nie grozi. Powiedział, że w centrum uwagi spółki znajdą się teraz modele kombi i SUV (XC90). – Teraz Volvo ma nowego właściciela z siedzibą na największym rynku świata i to jest tylko pozytywne – podkreślił.

Ogromny potencjał dla szwedzkich marek postrzega w Chinach Elisabeth Södrström ze Szwedzko-Chińskiej Rady Handlowej. – Zachodnie marki mają niezwykle wysoki status w Chinach – mówi. Volvo może oferować zaawansowane pomysły na bezpieczeństwo, a o to chińscy i inni konsumenci zabiegają – podkreślała w wypowiedzi dla „Svenska Dagbladet”.

W jej opinii, by móc skutecznie prowadzić ekspansję na chińskim rynku, firma musi dostosować swoje modele do potrzeb tamtejszych konsumentów. Przykładem jest Volvo S80, które w Chinach sprzedawane jest w dłuższej wersji. Nabywcami są bowiem na ogół przedsiębiorcy i inne zamożne osoby, które życzą sobie, by prowadził szofer, i chcą mieć więcej miejsca z tyłu auta.

[srodtytul]Droga Saaba[/srodtytul]

Interwencji Chin w swoje losy uniknęła inna kultowa szwedzka marka, Saab. Szwedzi sprzedali ją General Motors w 1989 r. Większość uznała wówczas tę transakcję, za bezpieczną, podobnie jak późniejszą sprzedaż Volvo Fordowi. Kiedy jednak światowy kryzys dał się Amerykanom we znaki, sprzedali oni – po wielu perturbacjach – Saaba holenderskiemu producentowi samochodów sportowych Spyker na początku tego roku.

Do wyścigu o Saaba stawała także chińska firma Beijing Automotive BAIC. Dyrektor BAIC Wang Dazong deklarował, że jeżeli szwedzka marka będzie miała poważne ekonomiczne problemy, to jest on gotów w nią zainwestować. Warto zaznaczyć, że BAIC składał ofertę na Saab Automobile już wcześniej, ale GM jej nie chciał i wybrał Koeniggsegg Grupp. Koeniggsegg wycofał się jednak z negocjacji w sprawie Saaba.

Ostatnio szef Spykera Victor Muller zadeklarował w wypowiedzi dla szwedzkiej agencji TT, że Beijing Automotive nie przejmuje dystrybucji firmy w Chinach. Saab planuje bowiem stworzenie tam własnej spółki, która będzie współpracowała z lokalnymi partnerami.

Muller podkreśla jednak, że ma dobre relacje z BAIC. – Będziemy współpracowali w innych sektorach, jak poddostawczość i przyszłe plany produkcyjne – podkreślił.

[i]Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu[/i]

W miniony poniedziałek Ford i chiński prywatny koncern Geely sfinalizowały w Londynie umowę sprzedaży Volvo. To ostatecznie zamknęło transakcję, którą śledził cały motoryzacyjny świat. Li Shufu, założyciel i szef Zhejiang Geelly Holding Group, zostanie przewodniczącym rady nadzorczej Volvo Cars. Na nowego szefa Volvo wybrano Niemca Stefana Jacoby’ego, dotąd szefa Volkswagena w USA.

Już po niezwykle trudnych negocjacjach i podpisaniu 28 marca umowy, kiedy szef finansowy Forda Lewis Booth uścisnął dłoń Li, wszyscy zrozumieli, że zaczęła się nowa epoka w historii przemysłu samochodowego Szwecji.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy