W miniony poniedziałek Ford i chiński prywatny koncern Geely sfinalizowały w Londynie umowę sprzedaży Volvo. To ostatecznie zamknęło transakcję, którą śledził cały motoryzacyjny świat. Li Shufu, założyciel i szef Zhejiang Geelly Holding Group, zostanie przewodniczącym rady nadzorczej Volvo Cars. Na nowego szefa Volvo wybrano Niemca Stefana Jacoby’ego, dotąd szefa Volkswagena w USA.
Już po niezwykle trudnych negocjacjach i podpisaniu 28 marca umowy, kiedy szef finansowy Forda Lewis Booth uścisnął dłoń Li, wszyscy zrozumieli, że zaczęła się nowa epoka w historii przemysłu samochodowego Szwecji.
Booth stwierdził wówczas, że dzień sprzedania Volvo Chińczykom to nie tylko dzień radości. – To również dzień smutku, bo ja bardzo lubię Volvo – zapewnił. Mieszane odczucia miał również szef rozwoju produktu w Volvo Magnus Jonsson. – To początek czegoś nowego – mówił. – Ale jednocześnie jest mi przykro odejść z Forda. Przez lata zdążyłem zdobyć tu wielu przyjaciół – opowiadał.
– Świat nigdy nie widział takiej transakcji i wszystko staje się thrillerem – zawyrokował Hakan Matson w dzienniku „Dagens industri”. Stwierdził jednak, że siła, która tkwi w chińskim przemyśle motoryzacyjnym, może stać się losem wygranym na loterii dla spółki, która diametralnie różni się od Geely obrotami, image’em i liczbą zatrudnionych.
W ubiegłym roku Geely sprzedał 325,4 tys. aut – niewiele mniej niż Volvo (334,8 tys.) – zwiększając sprzedaż w ujęciu rocznym o 59 proc. Firma ma dziewięć fabryk w Chinach oraz zakłady montażowe w Rosji i Indonezji.