Metamorfoza Gazpromu jest coraz bardziej zauważalna. W ogłoszonych w ubiegłym tygodniu wynikach pierwszego kwartału wciąż największy udział w przychodach ma sprzedaż gazu. Ale jest to już tylko 64 proc. W tym samym czasie rok temu było to 73 proc. Pomimo to Gazprom wciąż pozostaje światowym liderem rynku gazu (14,5 proc. globalnego wydobycia).
– Pięć lat temu Gazprom zmienił strategię i zaczął dywersyfikować swój biznes. To się okazało bardzo trafnym posunięciem, które pomogło zachować wysoką zyskowność w czasie kryzysu. Pomimo spadku dochodów ze sprzedaży gazu w Europie, koncern potroił przychody, a czysty zysk wzrósł o 14 proc. w pierwszym kwartale tego roku – mówi „Rz” Aleksandr Razuwajew, ekspert paliwowy w IK Galleon Capital w Moskwie.
Na czym oprócz gazu zarabia Gazprom? Coraz większe znaczenie w biznesie koncernu mają wpływy z transportu paliw (ma największy system gazociągów na świecie – 160 tys. km i buduje kolejne) oraz produkcja energii cieplnej i prądu. Dają odpowiednio 2,6 proc. oraz 10 proc. przychodów.
Czysty zysk z tych rodzajów działalności zwiększył się w ciągu roku odpowiednio o 90 proc. i 60 proc. Gazprom ma kontrolne pakiety akcji m.in. w największej grupie elektrowni Moskwy Mosenergo (wartość rynkowa 2,1 mld dol.), w elektrociepłowni w Kaliningradzie oraz kontroluje kilka grup energetycznych na Syberii.
Coraz mocniej stawia też na wydobycie, przerób i sprzedaż ropy, czym zajmuje się spółka Gazpromnieft. W 2009 r. grupa Gazprom przerobiła 44,3 mln t ropy (wszystkie spółki Orlenu przerabiają około 30 mln t).