Początek wczorajszej sesji w Warszawie nie zapowiadał, że jej koniec będzie tak udany. Wzrost był symboliczny.
Mocniejszy ruch w górę skutecznie wstrzymywała Telekomunikacja Polska. Kurs narodowego operatora od rana tracił ok. 3 proc. Na koniec notowań spadek wyniósł 2,92 proc., do 16,6 zł. Gracze pozbywali się walorów ze względu na przegraną sądową z duńską firmą DPTG. Polska spółka musi zapłacić byłemu partnerowi aż 1,6 mld zł.
Do popołudnia na warszawskim parkiecie niewiele się działo. Indeksy poruszały się w trendzie bocznym w okolicach piątkowych zamknięć. Podobny marazm panował na innych rynkach europejskich. Brakowało paliwa w postaci danych makroekonomicznych, które mogłyby zachęcić inwestorów do większej aktywności. Ponadto wczoraj ze względu na Święto Pracy nie pracowały giełdy w USA.
Dopiero dwie godziny przed zamknięciem notowań rodzimi inwestorzy nieco śmielej zabrali się do kupowania akcji. Pomogły im w tym informacje z Departamentu Analiz i Prognoz Ministerstwa Gospodarki. Rządowi eksperci podali, że tempo wzrostu gospodarczego Polski w
I półroczu wyniosło 3,2 proc. Podnieśli też prognozę wzrostu PKB w całym 2010 r. do 3,3 proc.