W USA rośnie oferta dla zmotoryzowanych

- Nie opuszczając auta Amerykanie mogą już nie tylko zjeść hamburgera z frytkami, ale też zrobić zakupy, kupić leki, wziąć ślub czy pożegnać zmarłego przyjaciela - pisze Jacek Przybylski z Waszyngtonu

Publikacja: 10.09.2010 01:07

W USA rośnie oferta dla zmotoryzowanych

Foto: Corbis

Popularne już i w Polsce restauracje typu drive-thru w Ameryce zaczęły powstawać już w latach 40. XX w. W XXI w., gdy dobre samopoczucie klienta oraz szybkość obsługi są zdecydowanie najważniejsze, w Stanach – nie wysiadając ze swojego ukochanego samochodu – można załatwić niemal wszystko.

– Tak jest wygodniej, bezpieczniej i nie musisz tracić czasu na szukanie miejsca do parkowania – mówi „Rz” około 40-letni David Phillips, stojąc w kolejce do okienka w barze Wendy’s.

– Gdy moja rodzina ma ochotę na burgera, nigdy nie wysiadamy z samochodu. Również pieniądze z bankomatów od lat wypłacamy tylko z bankomatów drive-thru. Zresztą tego typu punktów jest tak dużo, że nie myślisz, by było to coś nietypowego i nie obchodzi mnie, co o tym mówią ekolodzy – dodaje David Phillips przez szybę swojego srebrnego jeepa grand cherokee.

O co chodzi z ekologami? Otóż od lat mówią oni o szkodliwości punktów drive-thru, przekonując, że dużo lepsze dla środowiska byłoby zaparkowanie auta i ustawienie się w tradycyjnej kolejce. Czekając z włączonym silnikiem na obsługę użytkownicy fast-foodów drive-thru spalają ponoć 50 mln galonów (ok. 189 mln litrów) benzyny rocznie.

Opłacani przez wielkie sieci naukowcy odpierają jednak te zarzuty, twierdząc, że jeśli doda się do siebie dodatkową emisję spalin podczas szukania miejsca na zatłoczonych parkingach i odpalania auta, to korzystanie z drive-thru jest nawet bardziej ekologiczne.

Z punktami drive-through walczą też zwolennicy odchudzania Ameryki. Fakt, że liczącego 1600 kalorii hamburgera można odebrać, nie wychodząc z auta choćby tylko po to, by go zamówić, jest zdaniem prozdrowotnego lobby jedną z przyczyn otyłości w USA.

[srodtytul]Kawa tylko dla kierowców[/srodtytul]

Chociaż w niektórych hrabstwach władze próbują zakazywać tworzenia nowych punktów drive-thru, to wydaje się, że bardzo trudno będzie komukolwiek wyplenić ten zwyczaj. Z tego założenia wyszedł zapewne demokratyczny kongresmen Kevin Murphy z Pensylwanii, który w kwietniu jako pierwszy zaczął przez okienko obsługiwać zmotoryzowanych wyborców.

Jak zwykle biznesmeni wyprzedzili jednak polityków o kilka dekad. McDonald’s swoje pierwsze okienko dla kierowców otworzył w 1975 r. niedaleko bazy wojskowej w Sierra Vista w Arizonie. Okoliczni żołnierze mieli bowiem zakaz wychodzenia z samochodów w mundurach polowych, więc menedżerowie restauracji znaleźli sposób, by ułatwić im kupowanie posiłków. Obecnie zakupy przy okienkach stanowią ok. 65 proc. całej sprzedaży McDonald’s w USA.

Punkty obsługi kierowców mają też inne największe sieci typu fast food, takie jak Taco Bell, Burger King czy Wendy’s. Co roku publikowane są też badania ukazujące gdzie najszybciej Amerykanie mogą dostać wymarzoną kanapkę oraz jak często rzeczywiście jest to ta kanapka, którą zamówili.

Według raportu magazynu „QSR” najszybsza obsługa jest w Wendy’s – na realizację zamówienia trzeba tam czekać średnio 134 sekundy. Konkurenci potrzebują zaś 150 lub nawet 167 sekund. Wendy’s wylądowało jednak dopiero na 14. miejscu w kategorii prawidłowej realizacji zamówienia.

Popyt na naprawdę szybkie fast foody rośnie zresztą na całym świecie.

– Wszędzie coraz bardziej popularna staje się kultura drive-thru i jedzenia w biegu – mówił już dwa lata temu szef Burger Kinga John Chidsey w wywiadzie dla „The Wall Street Journal”.

Również kawiarnie – w tym i znana na całym świecie sieć Starbucks – poszła w ślady hamburgerowych konkurentów i zamontowały okienka dla kierowców. W niektórych miastach istnieją nawet punkty, które obsługują tylko i wyłącznie zmotoryzowanych. Zgodnie z polityką firmy, ze względów bezpieczeństwa klient bez samochodu nie zostanie w nich w ogóle obsłużony.

Od lat istnieją też okienka bankowe i bankomaty drive-thru, choć ich liczba zmniejsza się wraz z rozpowszechnianiem bankowości internetowej.

Mniej jest też wzbudzających spore kontrowersje sklepów monopolowych dla zmotoryzowanych. Władze Nowego Meksyku, zajmującego niegdyś niechlubne pierwsze miejsce w rankingach wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców, zakazały ich prowadzenia już w 1998 roku. Piwo lub wino w samochodzie wciąż można jednak kupić w ponad 20 stanach.

Żądni zmysłowych wrażeń Amerykanie mogą też, nie ruszając się zza kółka, wjechać na krótki pokaz striptizu.

[srodtytul]Zaparkować u lekarza[/srodtytul]

O wygodzie kichających i kaszlących klientów, którzy ani myślą szukać w czasie choroby miejsca parkingowego, pomyśleli również właściciele aptek. Okienko jest też świetnym pomysłem dla rodzin z dziećmi oraz dla osób niepełnosprawnych, choć oczywiście korzystają też z niego całkowicie zdrowe osoby, które po prostu nie mają ochoty wychodzić z samochodu.

Na początku 2011 roku Waldemar Nowak, lekarz z Illinois, zamierza otworzyć klinikę, w której pacjenci nie będą musieli wysiadać z samochodu.

– W ciągu kilku tygodni zaczniemy stawiać konstrukcję. Nie powinno to zająć dłużej niż trzy miesiące. Wówczas będzie o nas naprawdę głośno

– stwierdza w rozmowie z „Rz” dr Nowak, którego pomysł zwrócił uwagę wielu amerykańskich dziennikarzy.

Jaki sens ma jednak otwieranie kliniki drive-thru? – Nawet w dobrej klinice, w najładniejszej poczekalni, jedna kichająca osoba może zarazić wszystkich pozostałych. Rodzic, który przyprowadził zdrowe dziecko na szczepienie, może więc wrócić do domu z dzieckiem zarażonym jakąś mniej lub bardziej poważną chorobą – tłumaczy dr Nowak.

A jak ma wyglądać leczenie w przychodni drive-thru? – Proszę sobie po prostu wyobrazić, że wjeżdża pan autem do gabinetu lekarskiego. U nas pacjent będzie mógł być zbadany bez wysiadania z auta. Jeżeli uznamy jednak, że powinien zostać zbadany bardziej szczegółowo, to zaproponujemy, by wysiadł i wszedł do tradycyjnego gabinetu. Tak czy owak uniknie kontaktu z kolejką innych chorych – wyjaśnia pomysłodawca, podkreślając, że chory nie będzie badany przez okienko, jak to rysowali niektórzy satyrycy w amerykańskich mediach.

Polski lekarz wierzy, że przedsięwzięcie odniesie wielki sukces i zdobędzie popularność nie tylko w stanie Illinois, ale w całych USA, a może i na świecie. Już stara się więc o patent na Stany i dlatego nie chce zdradzać zbyt wielu szczegółów.

– Nawet w tak trudnych czasach nie miałem żadnych problemów z przekonaniem banków do tego pomysłu. Ich przedstawiciele sami przyjechali do mnie, by zaoferować usługi – dodaje, podkreślając, że mimo ruchu samochodów w kompletnie skomputeryzowanej klinice nie będzie np. problemu spalin. Waldemar Nowak już zastanawia się nad kolejnymi miejscami w Stanach, w których mógłby otworzyć podobne kliniki. Nie wyklucza też uruchomienia tego typu placówki w Polsce.

W niektórych regionach USA już można poprosić o szczepionkę, nie ruszając się zza kółka. Dwa punkty drive-thru będą mieć tej jesieni do wyboru mieszkańcy hrabstwa York w Pensylwanii. Jak informuje „York Daily Record”, wystarczy podjechać pod odpowiednie okienko, wypełnić niezbędne dokumenty i podwinąć rękawy. Zaszczepieni w ten sposób mogą być wszyscy członkowie rodziny powyżej dziewiątego roku życia.

[srodtytul]Cztery koła, ślub i pogrzeb[/srodtytul]

Specjalnymi ułatwieniami dla zmotoryzowanych od lat chwalą się kaplice w Las Vegas. Ceremonia ślubna dla zakochanych, którzy nie chcą opuszczać auta, kosztuje 199 – 499 dol. W cenę najtańszego pakietu wliczone jest skorzystanie z „wedding window”, muzyka, bukiet trzech róż dla panny młodej, róża do butonierki pana młodego, zdjęcie i świadek – jeśli para nie dysponuje własnym. Jeżeli para nie ma auta, to też nie ma problemu: obsłużeni zostaną zakochani na motorach lub nawet na rowerach.

W tyle nie zostały domy pogrzebowe. I choć w wielu dominują transmisje przez Internet, to wciąż są i takie, gdzie spieszący do codziennych obowiązków Amerykanie mogą ostatni raz pożegnać przyjaciela czy członka rodziny, nie odpinając nawet pasów. Wystarczy, że podjadą do specjalnego okna, za którym wystawione jest ciało zmarłego i po chwili mogą ruszać dalej.

Tropem restauracji czy aptek poszli i księża. W niektórych regionach USA zmotoryzowani wierni mogą wypełnić chrześcijański (i nie tylko chrześcijański) obowiązek, nie opuszczając aut. Wystarczy, że pojadą np. do Daytona Drive-in Church na Florydzie i nastawią radio na odpowiednią częstotliwość. W ten sposób msze odprawiane są w tym miejscu od maja 1953 r.

Wierni otrzymują specjalnie przygotowane zestawy do komunii świętej, a gdy z ust duchownego pada „amen”, na parkingu rozlega się dźwięk klaksonów.

[i]Jacek Przybylski z Waszyngtonu[/i]

Popularne już i w Polsce restauracje typu drive-thru w Ameryce zaczęły powstawać już w latach 40. XX w. W XXI w., gdy dobre samopoczucie klienta oraz szybkość obsługi są zdecydowanie najważniejsze, w Stanach – nie wysiadając ze swojego ukochanego samochodu – można załatwić niemal wszystko.

– Tak jest wygodniej, bezpieczniej i nie musisz tracić czasu na szukanie miejsca do parkowania – mówi „Rz” około 40-letni David Phillips, stojąc w kolejce do okienka w barze Wendy’s.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy