Śmierć i żałoba. Zwyczaje i rytuały

Rytuały żałobne wyrażają ból. Są po to, by pokonać śmierć. Ale dzisiaj zanikają

Publikacja: 29.10.2010 03:08

Grób ze stali projektu Węgierki Ivanki Katalin (Łódź Design Festival 2010). Krzyż zmienia się razem

Grób ze stali projektu Węgierki Ivanki Katalin (Łódź Design Festival 2010). Krzyż zmienia się razem z porą roku

Foto: Łódź Design Festival 2010

Śmierć nie bywa obojętna. Każda kultura odpowiada na nią serią żałobnych zachowań i rytuałów. Niegdyś trwały od momentu odejścia do końca żałoby.

Badania CBOS mówią, że w XX wieku śmierć stała się tabu. Większość Polaków umiera za szpitalnym parawanem. Samotnie. Bliscy rzadko angażują się w przygotowanie pogrzebu. A żałobę porzucają szybko i bezrefleksyjnie. Co więcej, ma być ona przeżyciem intymnym. Nie manifestuje się dziś bólu utraty.

Tymczasem powściąganie żałoby, zdaniem znawców, nie przynosi ulgi w cierpieniu. Przeciwnie, tłumienie bólu potęguje go. Włoski antropolog Alfonso di Nola widzi w tym przyczynę wielu groźnych neuroz. Nerwic niewypłakanej żałoby. Uważa, że wsparcie innych jest niezbędne w „dobrym” przeżyciu straty. A żałobne rytuały to więcej niż pożegnanie zmarłego. Pozwalają wtłoczyć ból w społeczne wzorce. Opanować chaos i przywrócić poczucie bezpieczeństwa. A tym samym pokonać śmierć.

[srodtytul]Sacrum i trementum[/srodtytul]

Martwe ciało budzi ambiwalentne uczucia. Przyciąga i odpycha. Z jednej strony: lęk przed pochówkiem – ostateczną rozłąką. Z drugiej – potrzeba bezpowrotnego pożegnania. Tak samo sprzeczne są żałobne zachowania.

Do dziś zachował się zwyczaj czuwania przy zmarłych. To czas, by jeszcze razem pobyć. Godziny modlitwy i refleksji. Dawniej czuwanie miało charakter towarzyski. Gromadziło społeczność. Z badań Noli wynika, że spędzano je na rubasznych opowieściach przy whisky, jedzeniu i grze w karty. Co znamienne, zmarły także „uczestniczył” w tych rozrywkach. Typowe w tym czasie zabawy słowne miały także podtekst… seksualny.

Bo czuwanie to najbardziej dramatyczna faza żałoby. Ból po stracie osiąga kulminacyjny moment. Wciąż obecny ciałem zmarły budzi i czułość, i strach. Następuje gwałtowna reakcja. Rozładowanie napięcia. Potrzeba afirmacji życia.

Czuwanie było też czasem troski o duszę zmarłego. Tuż po śmierci wylewano wodę z naczyń. Zasłaniano lustra. Rozwiązywano wszelkie węzły w domu. By dusza nie mogła utonąć, zgubić się czy zaplątać.

Bawarskie kobiety w trakcie czuwania wypiekały ciasto. Kładły je do wyrośnięcia na ciele zmarłego. Wierzono, że pochłania jego zalety. Przekazuje też jedzącym ciągłość rodu.

– Trumnę ze zmarłym wynoszono nogami do przodu. By nie padło na dom jego tęskne spojrzenie. Nad progiem opuszczano ją trzy razy. By zmarły pożegnał się z domowymi duchami bytującymi pod progową deską – opowiada franciszkanin o. prof. Franciszek Rosiński, etnograf.

Innym elementem żałobnych zwyczajów było, zdaniem Noli, szukanie winnych śmierci. Równie stały był ów winny: wdowa. A rytuały obwiniania osobliwe.

Do domu zmarłego przybywały krewne. Z okrzykiem „biada ci” wyrywały wdowie pasma włosów. Rzucały je na ciało. Drapały jej skórę do krwi. Takie praktyki odbywano w neapolitańskich wioskach. Ale idea była kosmopolityczna. Wdowa z Borneo przez 11 dni siedziała z nogami przy brodzie, zamknięta w chatce. Towarzyszyło jej jedynie… ciało męża.

[srodtytul]Tabu[/srodtytul]

W reakcji na traumę śmierci zawiesza się własne życie. Codzienne czynności. Antropologia nazywa to tabuizacją. I tłumaczy utożsamianiem się ze zmarłym. Unikaniem tego, czego on już nie robi. Kiedyś powszechny był wówczas zakaz jedzenia, spania i pracy. Wygaszano nawet ogień. Zabraniano pieczenia chleba, bo przygotowanie, fermentacja i wyrabianie ciasta miały wymiar sakralny. Były znakiem ciągłości życia. I drogą do wyjścia z żałoby we właściwym czasie.

Liczne tabuizacje obowiązują do dziś m.in. w kulturze żydowskiej. Rabin Szalom Ber Stambler: Na wieść o czyjejś śmierci wypowiadamy słowa: „Błogosławiony Sędzia Prawdy”. A gdy umiera nam bliski, rozdzieramy górną część ubrania. Aż do pogrzebu nie mówimy nawet „dzień dobry”. Chowamy go szybko, jeszcze przed nocą. Potem na siedem dni oddajemy się żałobie. Nie opuszczamy domu zmarłego. Nie pracujemy, nie nosimy skórzanych butów. Przez 30 dni nie wolno się golić ani strzyc. Syn zmarłego przez 11 miesięcy trzy razy dziennie czyta kadisz. Przez rok nie uczestniczymy w radosnych uroczystościach. Śmierć w judaizmie oznacza nieszczęście, które mogą odwrócić dopiero narodziny syna.

Najbardziej widocznym z nakazów jest kolor żałoby. Czerń nie ma monopolu. Żałobnym kolorem w kulturach świata jest też biel, czerwień, błękit, a nawet żółć. Anna Boleyn po śmierci Elżbiety Aragońskiej włożyła żółty welon.

W tradycji chrześcijańskiej przetrwał rytuał palenia nagrobnych świec. Po smoleńskiej tragedii sprzed Pałacu Prezydenckiego wywieziono prawie 500 ton wypalonych zniczy. Aż 51 ciężarówek.

Świeca jest symbolem Chrystusa. A nagrobna oznacza światło wieczne. To, w którym żyją zbawione dusze. Zgodnie z modlitwą „et lux perpetua luceat eis” (a światłość wiekuista niechaj im świeci).

Ojciec prof. Rosiński wywodzi nagrobne znicze z obrzędów ludowych. Na grobach i rozstajach dróg palono dawniej ogień. By dusze mogły się ogrzać.

A zagubione – odnalazły drogę. Alfonso di Nola uważa, że płonąca świeca symbolizuje ludzką duszę. Ale i życie. Dlatego stawiano je przy umierającym i zmarłym. Poświęcona gromnica chroniła też przed złymi mocami. W chwili odejścia wyjmowano z jego rąk świecę. Najmłodszy w rodzinie gasił płomień. Niekiedy czas palenia się knota odmierzał drogę duszy przed boskie oblicze. Pozwalano, by dopalił się sam.

[srodtytul]Pochówek[/srodtytul]

Ludzkie szczątki oddaje się żywiołom. Chrześcijanie grzebią je w ziemi. Ale rośnie popularność kremacji. Kościół zezwolił na nią w 1960 roku. Barbara Zawadzka z Polskiego Stowarzyszenia Funeralnego mówi, że życzą jej sobie zwykle ludzie młodzi i mieszkańcy dużych miast. Spopieleniem ciała kończy się obecnie ok. 10 procent pogrzebów.

W Polsce nie rozsypuje się prochów. Chowane są na cmentarzu w kolumbariach. Albo topione w morzu, gdy tam nastąpił zgon. We Francji 71 procent urn zabieranych jest do domu. Hinduiści oddają szczątki ogniowi i wodzie.

– Ciała spala się na Ghacie. Słynnych schodach w Benares wiodących do Gangesu – opowiada prof. Krzysztof Maria Byrski z UW. – Tylko taki pogrzeb zapewni zbawienie. Wielu przybywa tam jeszcze za życia. Zwłaszcza ubogich i samotnych – wyjaśnia. – W rytm monotonnego zawodzenia „Ram nam satya he” (imię boże jest prawdą) ciągną setki konduktów z ciałami na marach. Najpierw najstarszy syn wleje do stosu topione masło. Wrzuci chleb. Potem go podpali.

Hinduski pogrzeb jest ofiarą. Ostatnią i najwyższą. Z samego siebie. Potem prochy wracają do wody. Tej samej, w której przychodzi się na świat. Mężczyźni na znak żałoby golą głowy. Potem co roku składają w ofierze miseczki z ryżem.

Muzułmanie składają ciało wprost w ziemi owinięte w całun, półsiedzące, z twarzą w kierunku Mekki. Grzebią w ciągu doby po śmierci. Nie dochodzą przyczyn zgonu. To Allah wybiera właściwy dzień. W ceremonii uczestniczą tylko mężczyźni. Nie wolno im okazywać emocji, płakać. Nikt nie przynosi kwiatów. Tylko kamienie. Nie odwiedza się grobów, by nie zakłócać spokoju zmarłych.

W Tybecie pogrzeb jest „powietrzny”. Ciało zmarłego ofiarowuje się drapieżnym ptakom. Po to, by nie bezcześcić świętej ziemi.

[i]Korzystałam z książki „Tryumf śmierci. Antropologia żałoby” Alfonso M. di Nola[/i]

[ramka][srodtytul]Pamięć ludzi mieszkać będzie w drzewie[/srodtytul]

[b]Podobno w kolumbariach przybywa urn. Idzie nowe?[/b]

Prof. Włodzimierz Pawluczuk: Jak widać. Klasyczne nekropolie tracą urok. Staliśmy się świeccy. Zmieniają się wyobrażenia o życiu po śmierci. Mało kto ma w głowie obraz nieba, czyśca czy piekła. Liczy się czas ziemski i osiągnięty prestiż. Nie domniemane po…

Są też kremacje z powodów ekologicznych i przeładowanych cmentarzy.

[b]Ale wciąż zostawiamy na grobach święcone jajka i bułeczki…[/b]

To tylko zwyczaj. Kto dziś wierzy, że pomogą czyścowej duszy? Nasi przodkowie bali się duchów. W naszym życiu magia i metafizyka prawie się nie liczą.

[b]Troskliwie za to dbamy o swoje ciała. Także po śmierci…[/b]

W tym kierunku obyczaje żałobne rozwijają się dynamicznie. Frapuje nas głównie, co zrobić z własnymi zwłokami. Rozsypanie prochów z helikoptera to już banał.

[b]Czym więc zabłysnąć?[/b]

Można dosłownie. W specjalnej kapsule wysyła się prochy w przestrzeń międzyplanetarną. Ku gwieździe, której za odpowiednią opłatą nadadzą nasze imię.

[b]A bliżej ziemi?[/b]

Można zostać nawozem. Podsypać prochami świeżo zasadzone drzewko w specjalnym ogrodzie. I jak w piosence Perfectu pamięć ludzi o mnie mieszkać będzie w drzewie….

[b]Nie kupiliśmy jednak amerykańskiej mody na biżuterię ze zwłok. Pewna firma ekstrahuje z prochów węgiel. I wytwarza diament. Oszlifowany w Antwerpii, wraca do rodziny zakuty w wisior. [/b]

Wisior z babci? To zakrawa na profanację szczątków. Wielu jest chętnych?

[b]Niewielu. Wychowano nas na „Medalionach”. Może trudno nam zaakceptować wytwarzanie czegokolwiek z ludzi.[/b]

Kupujemy za to relikwiarze na biurko i inne zabawki. Lubimy internetowe nekropolie.

[b]Grafika gry komputerowej, baśniowe katakumby? Można złożyć kwiaty na grobie idola z końca świata.[/b]

To znak czasów. Ponowoczesnych. Rzeczywistość wirtualna jest dla nas osnową fizycznego świata. Taki kontakt ze zmarłymi jest dziś bardziej naturalny niż szklana kula i duchy…

—rozmawiała Ewelina Pietryga

[i]Prof. Włodzimierz Pawluczuk jest socjologiem i badaczem kultury z Uniwersytetu w Białymstoku[/i][/ramka]

Śmierć nie bywa obojętna. Każda kultura odpowiada na nią serią żałobnych zachowań i rytuałów. Niegdyś trwały od momentu odejścia do końca żałoby.

Badania CBOS mówią, że w XX wieku śmierć stała się tabu. Większość Polaków umiera za szpitalnym parawanem. Samotnie. Bliscy rzadko angażują się w przygotowanie pogrzebu. A żałobę porzucają szybko i bezrefleksyjnie. Co więcej, ma być ona przeżyciem intymnym. Nie manifestuje się dziś bólu utraty.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy