Warto je podsumować, tym bardziej że wszystkie mogą wystąpić w jednym czasie.
W skali globalnej wzrost gospodarczy jest pompowany drukiem pieniądza i rekordowo niskimi stopami procentowymi, co prowadzi do nowych baniek spekulacyjnych na giełdach i na rynkach surowcowych.
W Europie Grecja i Irlandia znalazły się na krawędzi bankructwa i bez pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego już by były bankrutami. Na razie otrzymały pomoc finansową, ale ich dług publiczny rośnie, więc bankructwo jest tylko kwestią czasu. Ten sam los być może wkrótce czeka Portugalię i Hiszpanię. Od pewnego czasu trwa dyskusja o możliwym rozpadzie strefy euro.
W Stanach Zjednoczonych kilka stanów stoi przed widmem bankructwa, w tym Kalifornia, która może nie być w stanie spłacić swojego zadłużenia. Ameryka jako kraj ma olbrzymi deficyt budżetowy, który może z czasem doprowadzić do obniżenia jej ratingu i do silnych zaburzeń na rynkach finansowych.
W Afryce Północnej trwa wojna w Libii i zamieszki w kilku innych krajach, choćby w Jemenie i Bahrajnie. To nakręca ceny ropy, co może doprowadzić do światowej recesji, gdyby na przykład konflikt rozszerzył się na Arabię Saudyjską i ropa jeszcze zdrożała.