Notowania na warszawskim parkiecie rozpoczęły się zwyżką WIG20 do poziomu 2826 punktów, co oznaczało poprawę rekordu hossy tylko o 6 punktów licząc w cenach dziennych maksimów. Tym samym został pobity szczyt z 7 marca bieżącego roku.
Jednak zapał inwestorów do kontynuacji wzrostu szybko ostygł, co przełożyło się na konsolidację trwającą aż do godziny 16:00. Dopiero wtedy popyt zdecydował się po raz kolejny podejść pod maksimum sesji.
Przez godzinę trwała powolna wspinaczka, która doprowadziła największą dwudziestkę do pułapu 2833 punktów. Końcówka handlu przyniosła korektę wcześniejszych wzrostów, ale fixing podciągnął flagową dwudziestkę do poziomu 2828 punktów.
Poniedziałkowa sesja na giełdach europejskich przeszła bez echa, tak jakby miało miejsce jakieś święto. Świadczy to o braku aktywności inwestorów na europejskim rynku akcji.
Dane makroekonomiczne z USA okazały się zbliżone do wcześniejszych prognoz, ale można zaobserwować pozytywne trendy. Wydatki Amerykanów w lutym wzrosły o 0,7 proc. przy prognozie +0,5 proc. i ostatnim odczycie +0,2 proc.