Lokata na zaskakująco wysoki procent lub wartościowy prezent coraz częściej mają zachęcać klientów banków do sięgania po produkty inwestycyjne. Nawet jeśli takich ofert nie można jednoznacznie uznać za niekorzystne, kontrowersje budzi sam sposób ich sprzedaży. Uwaga kupującego kierowana jest w stronę depozytu lub prezentu, gdy tymczasem dla rentowności całego produktu najważniejsza jest jego część inwestycyjna.
Działania banków, które dokładały 50 zł lub 100 zł do każdego nowego konta albo karty kredytowej, mogły osłabić czujność klientów. Tu podpisanie umowy nie pociągało żadnych dodatkowych zobowiązań ani nie generowało dodatkowych, nieoczekiwanych kosztów. Bank inwestował pieniądze w pozyskanie nowego klienta. Ten zaś nie ryzykował nic, sięgając po premię proponowaną przez instytucję finansową.
W przypadku produktów inwestycyjnych przyjęcie prezentu – czy to w postaci gadżetu, czy zaskakująco wysokiego oprocentowania depozytu – oznacza równocześnie zobowiązanie się do zainwestowania w sposób wskazany przez twórców produktu. Warto więc dokładnie sprawdzić, w co lokujemy pieniądze, by w przyszłości uniknąć rozczarowań.
Połowa na lokatę, połowa do funduszu
Prostsze do oceny są produkty typu fundusz plus lokata (do których prezenty są dołączane stosunkowo rzadko). Na depozycie terminowym bank proponuje więcej, niż
wynoszą stawki rynkowe. Jednocześnie zobowiązuje klienta do zakupu jednostek funduszu inwestycyjnego z tej samej grupy kapitałowej. Do funduszu zwykle trzeba wpłacić przynajmniej tyle, ile zostało zdeponowane na lokacie.