Ubezpieczenia dla narciarzy

Sezon narciarski w Polsce powoli się zaczyna. A narty to nie jest najbezpieczniejszy sport i przed wyjazdami, nawet weekendowymi, warto pomyśleć o odpowiedniej polisie

Publikacja: 28.11.2011 15:23

Ubezpieczenia dla narciarzy

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Niezależnie od tego, jakie mamy umiejętności narciarskie, musimy liczyć z tym, że na stoku mogą nas spotykać niemiłe przygody, jak złamanie nogi czy zerwanie więzadła. Zdarza się także, iż wyrządzamy szkodę innej osobie niszcząc jej sprzęt lub, co gorsza, powodując u niej obrażenia ciała, niekiedy bardzo poważne.

Mało kto jadąc na narty w polskie góry kupuje ubezpieczenie. Połamane nogi można składać w ramach NFZ, a pomoc na stokach oraz transport do szpitala są bezpłatne. Nie oznacza to jednak, że nie można ponieść uszczerbku finansowego podczas nieostrożnego szusowania. Jeśli kogoś potrącimy i zrobimy mu krzywdę, musimy to naprawić, a zniszczony sprzęt czy - tym bardziej – uszkodzenie kogoś, to wydatek, który może sięgnąć nawet kilkudziesięciu tys. zł, zaś za naprawę szkody odpowiedzialny jest sprawca zdarzenia.

Polisa turystyczna wykupiona na krajowy wyjazd może różnić się od tej na wyjazd zagraniczny. Przede wszystkim nie musi zawierać rozbudowanych gwarancji bezpłatnej pomocy medycznej, dzięki czemu będzie tańsza. Pozostają jednak trzy zasadnicze części składowe: ubezpieczenie NNW, odpowiedzialności cywilnej, assistance oraz sprzętu narciarskiego. Już za kilka złotych dziennie można mieć ochronę obejmująca te cztery elementy.

Największym problemem dla naszych kieszeni jest zderzenie z inną osobą, za które my ponosimy odpowiedzialność. Jeśli rozpędzimy się i na kogoś wpadniemy, to musimy pokryć wydatki związane z powrotem poszkodowanego do zdrowia oraz utraconymi przez niego zarobkami, a nawet z rentą, jeżeli po wypadku będzie on inwalidą, nie mówiąc już o zniszczonym sprzęcie czy ubraniach. Za granicą takie pozwy są powszechne, a i u nas coraz częściej poszkodowani dochodzą swoich praw przed sądami. Przed tymi wydatkami chroni ubezpieczenie OC.

Jeżeli ktoś amatorsko uprawia różne sporty przez cały rok, najbardziej opłaci mu się ubezpieczenie OC w życiu prywatnym. Taka polisa to roczny wydatek rzędu kilkudziesięciu zł, a chroni przed finansowymi konsekwencjami uszkodzenia innej osoby, o co przy uprawianiu sportu nie jest trudno. Jeśli nie mamy takiej polisy, to ubezpieczenie OC powinno stanowić składnik ubezpieczenia kupowanego na wyjazd narciarski. Suma ubezpieczenia w wysokości 100 tys. zł powinna być wystarczająca, chyba że będziemy mieć pecha i doprowadzimy kogoś do kalectwa, ale ludzie, którzy na stoku używają rozumu i wyobraźni, bardzo rzadko powodują tak poważne w skutkach wypadki.

Ubezpieczenie NNW gwarantuje natomiast wypłatę świadczenia w razie uszkodzenia siebie w wyniku wypadku na stoku. Jego wysokość zależy od sumy ubezpieczenia oraz od stopnia trwałego uszczerbku na zdrowiu (zazwyczaj jest to podany w tabeli wskaźnik w ujęciu procentowym). Jeżeli suma ubezpieczenia jest niewysoka, świadczenie też będzie niewielkie. Na przykład przy sumie 10 tys. zł i przy założeniu, że w razie złamania nogi wskaźnik wynosi 3 proc., poszkodowany otrzyma 300 zł.

Polisa może także obejmować ochroną sprzętu sportowego. Jednak  ubezpieczenie to nie daje ochrony wtedy, gdy najbardziej go potrzebujemy, mianowicie gdy ściągamy narty z nóg, żeby iść na herbatę czy do toalety. O ile polisa przyda się, gdy zniszczymy sprzęt na stoku, to nie zapewni ochrony, jeśli zostawimy narty bez opieki, a to są najczęstsze sytuacje, gdy narty zmieniają posiadacza.

Do tego w przypadku kradzieży sprzętu z samochodu ubezpieczyciele często wymagają, by auto było zaparkowane na strzeżonym parkingu, a o to nie zawsze na polskich stokach łatwo. Poza tym polisa nie zawsze obejmuje wyposażenie dodatkowe, takie jak gogle, kask czy kombinezon. Wykupując takie ubezpieczenie, powinniśmy sprawdzić, czy towarzystwo, wypłacając odszkodowanie, pomniejszy jego wysokość o stopień amortyzacji utraconej rzeczy. Polisa ma sens tylko wtedy, gdy za otrzymane pieniądze będziemy mogli kupić sprzęt podobny do zniszczonego czy skradzionego.

Wartościowym dodatkiem, nieznacznie podnoszącym cenę polisy, jest assistance. Dzięki niemu można liczyć na pomoc przy umawianiu wizyty w specjalistycznej przychodni, zorganizowaniu rehabilitacji czy transporcie na zabiegi.

Polisę na narciarski wyjazd w Polsce można kupić m.in. w Allianz, Warcie, Elvia i PZU. Za ubezpieczenie na 3 dni zapłacimy – w zależności od warunków umowy i limitów odpowiedzialności towarzystwa – już od kilkunastu zł.

Niezależnie od tego, jakie mamy umiejętności narciarskie, musimy liczyć z tym, że na stoku mogą nas spotykać niemiłe przygody, jak złamanie nogi czy zerwanie więzadła. Zdarza się także, iż wyrządzamy szkodę innej osobie niszcząc jej sprzęt lub, co gorsza, powodując u niej obrażenia ciała, niekiedy bardzo poważne.

Mało kto jadąc na narty w polskie góry kupuje ubezpieczenie. Połamane nogi można składać w ramach NFZ, a pomoc na stokach oraz transport do szpitala są bezpłatne. Nie oznacza to jednak, że nie można ponieść uszczerbku finansowego podczas nieostrożnego szusowania. Jeśli kogoś potrącimy i zrobimy mu krzywdę, musimy to naprawić, a zniszczony sprzęt czy - tym bardziej – uszkodzenie kogoś, to wydatek, który może sięgnąć nawet kilkudziesięciu tys. zł, zaś za naprawę szkody odpowiedzialny jest sprawca zdarzenia.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy