Pan Wojciech, nasz czytelnik ze Śląska, odziedziczył po rodzicach książeczkę oszczędnościową w PKO BP. – W latach 1985 – 1986 wpłacili na nią 7 tys. zł, czyli równowartość trzech przeciętnych pensji. Dziś, po denominacji, jest to 70 groszy – opowiada pan Wojciech. – W lutym tego roku postanowiłem książeczkę zlikwidować i wybrać gotówkę.
Okazało się, że klient wpłaconych pieniędzy nie dostanie, nie mówiąc o odsetkach.
– Bank poinformował mnie, że sprawa jest przedawniona – żali się czytelnik. – Dostałem pismo, w którym stwierdzono, że książeczka ma status nieczynnej, bo przez pięć lat nie dokonywano na niej operacji, poza dopisywaniem odsetek.
Z informacji banku wynikało, że o wypłatę klient mógł wnioskować przez dziesięć lat od momentu, gdy książeczka została wyłączona z obrotu.
– Zdaniem banku czas upłynął w 2002 roku – mówi pan Wojciech, który czuje się pokrzywdzony. – Nie rozumiem, dlaczego przepadły prywatne pieniądze moich rodziców.