Nie każdy może dostać kredyt w banku

Niemal połowa dorosłych osób spłaca pożyczkę. Część z nich nie mogłaby dostać kolejnej, bo ma za małe dochody. Jedna czwarta z nas w tej sytuacji skorzystałaby z oferty niebankowych firm pożyczkowych. Banki się boją, że bezrobocie wzrośnie i zwiększy się liczba niewypłacalnych klientów

Publikacja: 19.04.2012 04:38

Polskie złotówki

Polskie złotówki

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Blisko połowa dorosłych Polaków deklaruje, że ma kredyt lub pożyczkę w banku, a kolejne 17 proc. nie ma takiego zobowiązania, ale planuje je zaciągnąć w najbliższej przyszłości – wynika z badań ARC Rynek i Opinia wykonanych na zlecenie „Rz".

Wśród posiadających kredyt najwięcej osób ma pożyczkę gotówkową, a mniejsza grupa respondentów spłaca kredyt odnawialny w koncie osobistym, kredyt mieszkaniowy lub korzysta z limitu w karcie kredytowej. W grupie osób posiadających już kredyt 23 proc. przeznacza na spłatę rat od 26 do 50 proc. dochodów, a 5 proc. powyżej połowy swoich zarobków. To oznacza, że osoby z tej ostatniej grupy nie dostałyby obecnie kredytu w banku, chyba że mają ponadprzeciętne dochody. Jest tak dlatego, że obowiązująca banki rekomendacja T Komisji Nadzoru Finansowego zakłada, iż suma rat nie może przekraczać 50 proc. dochodów, gdy ktoś zarabia nie więcej niż średnia krajowa. Dla ludzi o wyższych dochodach ten limit wynosi 65 proc.

To właśnie zaostrzenie kryteriów przyznawania kredytów konsumpcyjnych przez banki w wyniku wprowadzenia tej rekomendacji doprowadziło do przejścia części klientów, którym odmówiono pożyczki, do tzw. shadow banking. Potwierdza to sondaż ARC Rynek i Opinia. Wynika z niego, że 23 proc. respondentów deklaruje, iż jeśli nie dostałoby kredytu w banku, poszłoby po pożyczkę do innej instytucji. W tej grupie najwięcej osób skorzystałoby z oferty Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych oraz Providentu. Te instytucje nie podlegają nadzorowi i nie obowiązują ich limity wynikające z rekomendacji KNF.

Liczba klientów Provident Polska wzrosła w pierwszym kwartale tego roku o 7 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2011 roku i wynosi obecnie 845 tys. – podała wczoraj grupa.

To psuje interes bankom. Część bankowców uważa, że rynek jest przeregulowany, co spowodowało spadek akcji kredytowej, zwłaszcza w przypadku kredytów konsumpcyjnych i  ucieczkę do pozabankowych firm pożyczkowych. Rok temu kwota kredytów konsumpcyjnych udzielonych przez banki wynosiła ponad 130 mld zł, a na początku 2012 spadła do  127 mld zł. Na to nakłada się inne zalecenie nadzoru, że zdolność kredytową przy udzielaniu kredytów hipotecznych należy liczyć na maksymalnie 25 lat, nawet jeśli kredyt udzielany jest na dłuższy okres. Zmniejsza to  dostępność kredytów, więc przedstawiciele nadzoru nie wykluczają wprowadzenia korekt w rekomendacjach dotyczących liczenia zdolności kredytowej.

Jednocześnie bankowcy obawiają się, że możliwy wzrost bezrobocia spowodowałby, że więcej osób nie spłacałoby terminowo  rat. – Banki w I kwartale 2012 roku wydały około 1,8 mln pozytywnych decyzji kredytowych. Tymczasem z Biura Informacji Kredytowej pobrały 4,1 mln raportów kredytowych, które przeznaczone są do analizy zdolności kredytowej. Oznacza to, że co drugi wniosek jest rozpatrywany pozytywnie – informuje Andrzej Topiński, główny ekonomista BIK. W I kwartale liczba raportów kredytowych pobieranych przez banki spadła o 7,5 proc., a jednocześnie wzrosła liczba raportów monitorujących (o 25,6 proc.). Zdaniem Topińskiego to oznacza, że banki przywiązują coraz większą wagę do sprawdzania bieżących zobowiązań oraz przewidywania negatywnych tendencji  finansowych w zachowaniach kredytobiorców.

W ostatnim czasie skokowo wzrosła liczba klientów, którzy mają problemy z obsługą swoich rachunków. Z raportu Infodług wynika, że już blisko 2,16 mln osób nie płaci w terminie zobowiązań (z czego większość to raty kredytów, ale są to też rachunki za energię elektryczną, gaz, czynsz czy alimenty). W ciągu ostatnich czterech miesięcy grupa ta zwiększyła się o ponad 74 tys. osób. Łączna kwota zaległych zobowiązań klientów niepłacących na czas w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrosła o 27 proc. (7,54 mld zł) i wynosi łącznie 35,75 mld zł. Średnie zaległe zadłużenie wynosi ponad 16,5 tys. zł.

Będzie więcej oddziałów banków

Podstawą wzrostu polskich banków w najbliższym dziesięcioleciu nadal będą oddziały i obrót gotówką. Równie istotne stanie się zaproponowanie produktów, które odpowiedzą na różnicujące się potrzeby konkretnych grup klientów – wynika z badania „Sektor bankowy w Polsce 2020" przygotowanego przez McKinsey & Company. Jak zwracają uwagę autorzy badania, mimo że Polacy są otwarci na nowe technologie w bankowości (zajmujemy drugie miejsce w Europie, po Wielkiej Brytanii, pod względem korzystania z kart zbliżeniowych), to jednak wciąż są bardzo przywiązani do transakcji gotówkowych – stanowią one 90 proc. wszystkich przeprowadzanych na rynku. We Francji i Wielkiej Brytanii odsetek ten wynosi odpowiednio 51 i 58 proc. – Mimo że młode pokolenie intensywnie korzysta z kanałów internetowych, wciąż większość środków będzie w portfelach osób powyżej 40. roku życia – mówi Radosław Przybył, partner McKinsey & Company. W najbliższej dekadzie przybędzie 1,5 mln klientów powyżej 65. roku życia, a zgodnie z projekcją GUS w 2020 r. nadal 40 proc. Polaków będzie mieszkać poza dużymi miastami. Dziś tylko połowa z nich korzysta z usług bankowych. Według McKinseya do 2020 r. liczba oddziałów bankowych wzrośnie o 8 proc. przy jednoczesnym spadku liczby zatrudnionych o 6 proc. – Z pewnością spodziewane zmniejszenie opłaty interchange (prowizja, jaką płacą sklepy i punkty usługowe za płatność klientów kartami – red.) spowoduje rozwój płatności bezgotówkowych. Nadal jednak przewidujemy, że w najbliższej dekadzie w Polsce przybędzie około 1000 oddziałów, a 78 proc. transakcji będą stanowić płatności gotówkowe – mówi Radosław Przybył.     —zuza

Blisko połowa dorosłych Polaków deklaruje, że ma kredyt lub pożyczkę w banku, a kolejne 17 proc. nie ma takiego zobowiązania, ale planuje je zaciągnąć w najbliższej przyszłości – wynika z badań ARC Rynek i Opinia wykonanych na zlecenie „Rz".

Wśród posiadających kredyt najwięcej osób ma pożyczkę gotówkową, a mniejsza grupa respondentów spłaca kredyt odnawialny w koncie osobistym, kredyt mieszkaniowy lub korzysta z limitu w karcie kredytowej. W grupie osób posiadających już kredyt 23 proc. przeznacza na spłatę rat od 26 do 50 proc. dochodów, a 5 proc. powyżej połowy swoich zarobków. To oznacza, że osoby z tej ostatniej grupy nie dostałyby obecnie kredytu w banku, chyba że mają ponadprzeciętne dochody. Jest tak dlatego, że obowiązująca banki rekomendacja T Komisji Nadzoru Finansowego zakłada, iż suma rat nie może przekraczać 50 proc. dochodów, gdy ktoś zarabia nie więcej niż średnia krajowa. Dla ludzi o wyższych dochodach ten limit wynosi 65 proc.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy