Coraz gorsze nastroje na rynkach finansowych spowodowane są głównie nasilającymi się pogłoskami o opuszczeniu strefy euro nie tylko przez Grecję, ale także Hiszpanię mającą problemy ze wsparciem swojego zadłużonego sektora bankowego. W związku z tym zaufanie do europejskiej waluty stale maleje. Najniższa od dwóch lat wycena euro w relacji do dolara przekłada się cieniem także na notowania polskiej waluty.
Piątkowe ranek i południe przyniosły kolejne spadki. Przed godz. 7 za euro trzeba było płacić 4,39 zł, za dolara 3,55 zł, a za franka szwajcarskiego 3,66 zł. Cztery godziny później było to odpowiednio 4,41, 3,57 i 3,67 zł. Dolar jest najdroższy od marca 2009 r., a jeszcze trzy miesiące wcześniej jego wycena była o 52 gr niższa.
Sprawy nie poprawiły także rozczarowujące odczyty indeksu PMI dla polskiego przemysłu, którego wartość jest wprawdzie zgodna z prognozami, ale spadła do 48,9 pkt. wobec 49,2 pkt miesiąc wcześniej (wartości poniżej granicy 50 pkt uznaje się za objaw recesji w przemyśle). Jeszcze mocniej rozczarował chiński PMI, który wyraźnie spadł w ciągu ostatniego miesiąca z 49,3 pkt. do 48,4 pkt. Ostatnio opublikowane słabe dane z USA również przyczyniły się do pogorszenia nastrojów.
Zdaniem Marcina Kiepasa z XTB analiza techniczna nie daje obecnie podstaw do optymizmu. – Jedynie silne wykupienie USD/PLN wskazuje na zbliżającą się dużymi krokami korektę. Tyle tylko, że równie dobrze może ona być zainicjowana z obecnych poziomów, jak i z poziomu 3,60 zł, czy 3,70 zł. Pierwszym podażowym sygnałem na USD/PLN będzie powrót poniżej styczniowego maksimum (3,5449 zł). Nie będzie to jednak równoznaczne z sygnałem zakończenia trendu wzrostowego – skomentował analityk XTB.
Ekonomiści Raiffeisena uważają, że skalę przeceny polskiej waluty powinna ograniczać perspektywa dalszej aktywności BGK na rynku, który według nieoficjalnych informacji sprzedawał wczoraj euro.