Projekt ustawy przewiduje, że z podatków państwo dodatkowo zyska 24,4 miliarda euro. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zapisów jest 75 –proc. podatek od dochodów przekraczających milion euro. Podnosząc podatki rząd chce załatać dziurę w budżecie.
- Francja już nie seksy dla biznesu – uważa Jean-Emile Rosenblum, założyciel i były właściciel firmy Pixmania, internetowego sprzedawcy komputerów. Aby przyciągnąć przedsiębiorców i zachować miejsca pracy trzeba, jego zdaniem, pokazać się jak najkorzystniej, a Francja z powodu kosztów, podatków i presji społecznej bardziej przypomina mu starą pannę. Wraz z rodziną postanowił wyjechać z kraju, ale nie ujawnia dokąd.
Poza wspomnianym opodatkowaniem milionerów socjalistyczny rząd chce m.in. wprowadzić nowy podatek od zysków kapitałowych, wyższe daniny od dochodów, majątku i dziedziczenia.
Z tego powodu, jak zauważa Phillippe Kenel, genewski prawnik firmy Python, Schiferelli, Peter&Associates, coraz więcej Francuzów postanawia zmienić miejsce zamieszkania i pracy. Przyznaje jednak, że niemożliwe jest określenie jak liczna jest to grupa, gdyż wiele osób nie ujawnia tego publicznie. Z jego obserwacji wynika, że liczba zmieniających kraj osiedlenia w tym roku podwoiła się, szczególnie wzrosła po tym jak we wrześniu prezydent Francois Hollande ujawnił nowe reguły fiskalne. Emeryci, jak mówi Kenel, wybierają Szwajcarię, natomiast przedsiębiorcy preferują Belgię i Londyn.
- Ci, którzy wyjeżdżają zaoszczędzą na podatkach tak dużo, że tej pokusie nie można się oprzeć – uważa Francois de la Villardiere, były polityk lokalny i biznesmen, który sprzedał Publicis swoje udziały w firmie reklamowej. Sprzedaje też paryską rezydencję i letni dom koło Rambouillet. Wyjedzie do jakiegoś kraju europejskiego lub za ocean.