Wyobraźnię inwestorów zastanawiających się, na co postawić w tym roku, na pewno rozpalają ubiegłoroczne stopy zwrotu inwestycji w akcje tureckie. Najlepsze fundusze inwestujące na Bosforem w 2012 r. dały zarobić sporo ponad 40 proc.
Czy rynki wschodzące, takie jak Turcja, to dobry wybór również w tym roku? – W 2013 r. wzrost gospodarczy w Chinach wróci na poziomy powyżej 8 proc. Rynki wschodzące, głównie Azja, będą motorem napędowym światowej gospodarki, której wzrost jest szacowany na ten rok na 4–5 proc. – podaje Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.
– Następne kilkanaście miesięcy na rynkach finansowych będzie należało do aktywów dodatnio skorelowanych z koniunkturą gospodarczą i nastrojami graczy rynkowych. Z punktu widzenia inwestora detalicznego oznacza to przede wszystkim rynek akcji, w tym w dużej mierze akcje rynków wschodzących – dodaje Zatryb.
Nawet zarządzający funduszami tureckimi ostrzegają jednak, że ubiegłoroczne stopy zwrotu mogą być trudne do powtórzenia. – Nasz scenariusz bazowy zakłada 15–20 proc. wzrostu indeksu ISE100 w 2013 roku. Utrzymanie się zainteresowania inwestorów zagranicznych (m.in. dzięki ratingowi inwestycyjnemu i ożywieniu gospodarczemu w Turcji) oraz aprecjacja liry tureckiej względem złotego pozwalają sądzić, że nie będzie problemów z osiągnięciem dwucyfrowych stóp zwrotu przez polskich inwestorów – mówi Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI. – Straty, w perspektywie całego 2013 r., są mało prawdopodobne. Aby tak było, musiałoby dojść do kataklizmu (np. dużego trzęsienia ziemi w Turcji) albo kryzysu miary Lehman Brohters (np. rozpadu strefy euro, na co jednak się nie zanosi) – dodaje Buczak.
Zyski raczej nie przekroczą już rekordowych 40 proc. – Turcja ma szanse zachowywać się dobrze w przypadku braku klarowności co do globalnej ścieżki wzrostu gospodarczego. Trudno jednak będzie powtórzyć wzrosty z zeszłego roku – mówi Rafał Matulewicz, dyrektor ds. inwestycji w PKO TFI.