Afrykańskie wyzwanie, wyprawa po fosforyty

Niedługo z portu w Dakarze, stolicy Senegalu, ruszy do Polic czwarty statek z fosforytami wydobytymi w kopalni, w którą zainwestowały polskie Zakłady Chemiczne Police należące do Grupy Azoty.

Publikacja: 09.12.2013 03:12

Afrykańskie wyzwanie, wyprawa po fosforyty

Foto: ROL

Ziemia ma w Senegalu kolor rdzy, intensywnej czerwieni albo jasnego brązu. W kopalni pod Lam Lam, położonej około 80 km od stołecznego Dakaru, dominuje brąz.

– A to białe to są fosforyty – mówi, biorąc do ręki grudki wydobytego surowca, Djibou Diao, dyrektor produkcji African Investment Group (AIG), której większościowym udziałowcem są Zakłady Chemiczne Police (Azoty Police) należące do Grupy Azoty. Mówi po polsku, bo skończył krakowską AGH.

Nie tylko Lam Lam

AIG prowadzi tu od kilku miesięcy wydobycie, a przede wszystkim poszukiwania. W kilku miejscach senegalscy podwykonawcy wiercą teren: – Zazwyczaj na głębokość 20–25 metrów. Jeżeli są tam fosforyty, to ich warstwa ma 5–6 metrów, zdarza się, że 9 – mówi młody senegalski inżynier, nadzorujący kilku robotników. Oni pracują z pomocą niewielkich wiertnic przemieszczających się na gąsienicach.

Tam, gdzie odkryto złoże, pojawia się wielki sprzęt, 80-tonowe ciężarówki i wielkie koparki. Zdziera się warstwy brązowej ziemi, aż dotrze do kilkumetrowej warstwy fosforytów.

– Powoli zbliżamy się do 100 tysięcy wydobytych ton. Z Dakaru odpłynęły już trzy statki z surowcem dla Azotów Police. 15 grudnia ma wyruszyć czwarty – mówi Anna Podolak, prezes African Investment Group, i dodaje, że w drogę powrotną statki zabierają do Senegalu gotowe nawozy na sprzedaż.

Rynek w Senegalu, a także siedmiu sąsiednich krajach tworzących wspólnotę celną, gospodarczą i walutową, jest jej zdaniem bardzo obiecujący dla tej produkcji.

W planach polskiej firmy jest wydobywanie około pół miliona ton rocznie. Wszystko zależy od tego, czy poszukiwania – w Lam Lam i w innych miejscach – skończą się sukcesem. Jest też od tego uzależniona budowa w okolicach Kebemeru (również w północno-zachodniej części Senegalu) fabryki kwasu fosforowego.

Obok baobabów

Fosforyty, niezbędne do produkcji nawozów, wydobywa się w Senegalu od kilkudziesięciu lat. Teraz największa kopalnia ICS jest prowadzona przez Hindusów wraz z rządem senegalskim – przez wiele lat pracował w niej Djiabou Diao. A pod Lam Lam na terenie graniczącym z polską inwestycją kopią też Hiszpanie.

Azoty Police mają 55 proc. w senegalskiej African Investment Group. Udziały te kosztowały polską spółkę prawie 29 milionów dolarów

To płaska okolica. Teraz, czyli niedługo po skończeniu pory deszczowej, całkiem zielona – po zboczeniu z drogi łączącej Dakar z największym miastem na północy i najstarszym zbudowanym przez Francuzów w Afryce – Saint Louis – mijamy gaje palmowe, wielkie drzewa mango i samotne baobaby.

Ostatnie 20 kilometrów przed stolicą droga staje się wielopasmową autostradą. Oddano ją do użytku w tym roku i pobiera się za nią tak wysokie dla przeciętnego Senegalczyka opłaty (przejazd za 1500 franków CFA, przy średnich miesięcznych zarobkach 100 tys.), że jest prawie pusta.

Azoty Police podkreślają, że dzięki inwestycji w Senegalu stały się pierwszym polskim zakładem chemicznym, mającym dostęp do własnych surowców. Polska grupa podaje, że ma 55 proc. w African Investment Group. Pozostałe udziały należą do innej polskiej firmy – DGG (35 proc.) – i senegalskiego inwestora prywatnego (10 proc.).

Potem, gdy na dobre ruszy eksploatacja, 10 proc. będzie zgodnie z miejscowym prawem należało do rządu senegalskiego.

Nabycie 55 proc. udziałów to koszt prawie 29 mln dolarów, co ma być spłacane w trzech transzach.

Od kopalni i poszukiwań (nie tylko w okolicach Lam Lam, ale i bardziej na północ kraju) Azoty chcą rozpocząć podbój całego rynku zachodnioafrykańskiego.

Apetyt na ryż

Senegal, którego wybrany w zeszłym roku prezydent Macky Sall jest z wykształcenia geologiem, to wpływowe państwo tego regionu. Jego stolica, Dakar, jest najważniejszym miastem frankofońskiej Afryki Zachodniej. Region posługujący się wspólną walutą, frankiem CFA (Communaute financiere africaine), ma ponad 100 mln mieszkańców.

– Kiedyś był tu raj inwestycyjny dla Francuzów, ale władze i takie organizacje jak nasza zrobiły wiele, by Senegal otworzyć dla innych. Francuzi są jednak uparci, wrócili oknem i nadal są najważniejszym partnerem gospodarczym i pod względem obrotów handlowych i inwestycji. Ale w grze uczestniczą Chiny, USA, Turcja, Niemcy. Dobrze, że pojawia się i Europa Środkowo-Wschodnia, to nowe spojrzenie, nowe szanse – mówi Mor Talla Kane, dyrektor Narodowej Konfederacji Pracodawców Senegalu.

– Potrzebny jest kapitał, nieważne skąd. Senegal to kraj potwornie niedoinwestowany – podkreśla Daouda Mine, redaktor naczelny czołowego dziennika „L'Observateur" (jego właścicielem jest piosenkarz Youssou Ndour, który zyskał sławę światową dzięki wykonaniu z Neneh Cherry utworu „7 seconds"). O polskiej inwestycji wcześniej nie słyszał.

Producentów nawozów cieszą plany rządu senegalskiego. Chce on wspierać lokalne rolnictwo. – Dotyczy to ryżu, podstawy wyżywienia w tym kraju, który mimo dobrych warunków do uprawy, w znacznej części jest sprowadzany z Azji – mówi Daouda Mine.

– To szansa dla naszych nawozów – podkreśla Alioune Diop, wiceprezes AIG. – Do tej pory było zazwyczaj tak, że jak kończyła się pora deszczowa, to kończyły się i uprawy. To ma się zmienić, między innymi dzięki nawożeniu. Rząd senegalski subwencjonuje nawozy, dopłaca połowę. Zamierzamy brać udział w przetargach na subwencje rządowe i nie tylko rządowe – dodaje.

Obawy o ziemię

Drażliwą kwestią jest tutaj nabywanie ziemi. Obcokrajowcy nie mogą jej kupić.

– Zachęcamy zagraniczny kapitał do inwestycji z miejscowymi, do joint ventures, w rolnictwie. Bo ziemi się u nas nie sprzedaje, można ją dostać w dzierżawę, na maksimum 99 lat – mówi Mor Talla Kane.

– Jeżeli sprzedamy ziemię, to dwie trzecie społeczeństwa straci źródło utrzymania i miejsce do życia. To nie jest kwestia niechęci do dawnych kolonialistów czy obawy przed nowym kolonializmem, a na pewno nie ona dominuje. Dla ludności wiejskiej takim samym zagrożeniem są nuworysze z Dakaru, ona podobnie reaguje zarówno na Polaka, Francuza, jak i bogatego Senegalczyka ze stolicy. To jest starcie między miastem a wsią, a nie między miejscowymi a obcokrajowcami – zapewnia dyrektor Narodowej Konfederacji Pracodawców Senegalu.

W okolicach polskiej kopalni, przy drodze do Dakaru miejscowi sprzedają wyhodowane przez siebie arbuzy, pomarańcze, papaje i owoce baobabu. Niedawno skończył się sezon na mango.

Polska firma daje zatrudnienie stu kilkudziesięciu osobom. AIG ma w centrali w Dakarze i w kopalni 44 pracowników, w tym 5 z Polski. W kopalni trzej podwykonawcy – firma senegalsko-francuska, hiszpańska i senegalska – zatrudniają 84 osoby.

Zdaniem AIG eksploatowane już złoża Lam Lam wystarczą na trzy lata. Spółka ma jeszcze koncesje na eksplorację złóż piasków ilmenitowych w okolicach Saint Louis oraz fosforanów wapnia w okolicach Kebemeru, które wstępnie szacuje na ponad 30 lat eksploatacji.

Jerzy Haszczyński z Senegalu

Ziemia ma w Senegalu kolor rdzy, intensywnej czerwieni albo jasnego brązu. W kopalni pod Lam Lam, położonej około 80 km od stołecznego Dakaru, dominuje brąz.

– A to białe to są fosforyty – mówi, biorąc do ręki grudki wydobytego surowca, Djibou Diao, dyrektor produkcji African Investment Group (AIG), której większościowym udziałowcem są Zakłady Chemiczne Police (Azoty Police) należące do Grupy Azoty. Mówi po polsku, bo skończył krakowską AGH.

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy