Przedsmak możliwej przyszłej wyprzedaży brytyjskich aktywów mieliśmy już wczoraj. Kurs funta tąpnął, gdy ostatnie sondaże zaczęły wskazywać, że w szkockim referendum (mającym się odbyć 18 września) zwyciężą zwolennicy secesji.
Wczoraj po południu za funta płacono nawet 1,61 dol., czyli najmniej od dziesięciu miesięcy. Brytyjska waluta traciła wobec dolara najmocniej z walut państw rozwiniętych. FTSE 100, główny indeks londyńskiej giełdy, spadał wówczas o blisko 1 proc.
Najmocniej traciły akcje spółek szkockich. Papiery Royal Bank of Scotland taniały o ponad 3 proc., a Lloyds Banking Group o 2 proc.
– Wynik referendum wisi na włosku. Rynki zbyt długo ignorowały to ryzyko i teraz nagle się obudziły – zauważa Nick Stamenkovic, strateg z RIA Capital Markets.
Wielu analityków spodziewa się, że funt będzie w nadchodzących dniach pod presją, a jeśli zwolennicy niepodległości Szkocji zwyciężą w referendum, przecena się pogłębi.